<< spis rzeczy

BOŻEK SEKSU

 

      Słowo to dedykuję wszystkim tym, którzy bardziej umiłowali Pana, niż pragnienia swoich serc, bardziej umiłowali Pana Jezusa Chrystusa, niż życie w małżeństwie, niż posiadanie potomstwa i dla Królestwa Bożego wybrali samotność zamiast grzesznego związku, bezdzietność zamiast ukrytej aborcji, którzy bardziej umiłowali Niebiańską Ojczyznę i jej Władcę, niż swoje ziemskie życie oraz tym, którzy zdecydują się wejść na tą wąską drogę.

          Mat. 19:1-12

1. A gdy Jezus dokończył tych mów, odszedł z Galilei i przyszedł na pogranicze  po drugiej stronie Jordanu

2. I szło za nim mnóstwo ludu, a On ich tam uzdrawiał. 

3. I przyszli do niego faryzeusze, kusząc go i mówiąc: Czy wolno odprawić żone swoją dla każdej przyczyny?

               4. A On, odpowiadając, rzekł: Czyż nie czytaliście, że Stwórca od początku stworzył mężczyznę i

               kobietę?                          

         5. I rzekł: Dlatego opuści człowiek ojca i matkę i połączy się z żoną swoją, i będą ci dwoje jednym ciałem. 

6. A tak już nie są dwoje, ale jedno ciało. Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza. 

7. Mówią mu: Czemuż jednak Mojżesz nakazał dać list rozwodowy i odprawić? 

8. Rzecze im: Mojżesz pozwolił wam odprawiać swoje żony ze względu na  zatwardziałość serc waszych, ale od początku tak nie było. 

9. A powiadam wam: Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży.

10. Rzekli mu uczniowie: Jeśli tak się przedstawia sprawa męża i żony, nie warto się żenić. 

11. A On im powiedział: Nie wszyscy pojmują tę sprawę, tylko ci, którym jest dane. 

12. Albowiem są trzebieńcy, którzy się takimi z żywota matki urodzili, są też trzebieńcy, którzy zostali wytrzebieni przez ludzi, są również trzebieńcy, którzy sie wytrzebili sami dla Królestwa Niebios. Kto może pojąć, niech pojmuje!

  

        Ostatnimi czasy w powyższym fragmencie Biblii dane było mi ujrzeć wielką miłość Boga do całego stworzenia, a w szczególności do nas, tj. Kościoła. Pan Jezus wypowiada się tutaj na bardzo ważny temat dla wszystkich ludzi, aktualny w tamtejszych czasach, jak też obecnie. Jest to temat budzący wielkie emocje, rozterki, wątpliwości, a nawet waśnie wśród wielu chrześcijan. To, co jest najbliższe naszego ciała zazwyczaj jest drażliwym i delikatnym tematem do rozmów, ale wielu szczerych ludzi pragnie z serca poznać Boży zamysł także, co do takich spraw. Staje się to tym pilniejsze do rozeznania, że wielu ludzi miłuje Pana i chce Mu się podobać bez względu na cenę, a stawką życia wszystkich ludzi jest Królestwo Boże. Wierzę, że serce szczerego dziecka Bożego wyczuje wolę swojego Ojca w każdym temacie życia, nawet tym zawiłym, ale dla umocnienia tego, co jest w sercu, potrzebne jest także drugie świadectwo, tj. świadectwo Słowa Bożego. Właśnie to rozważanie ma służyć temu celowi.

  

Na początku chcę byśmy zauważyli złożoność wypowiedzi Pana Jezusa. Do naszego Nauczyciela przychodzą przywódcy żydowscy w celu wystawienia Go na próbę. Chcą Go oskarżyć. Rozmowie przysłuchuje się wielu prostych ludzi, a także uczniowie. Zadane pytanie jest bardzo drażliwe i budzi kontrowersje. Odpowiedź musiała być celująca, aby uwzględnić złożoność okoliczności. Zapytacie: Jaką złożoność? Otóż problem polegał na tym, że Pan Jezus w swojej wypowiedzi musiał uwzględnić własną interpretację Prawa Mojżeszowego, interpretację tegoż Prawa przez współczesnych Mu przywódców religijnych, a także przygotować grunt nauki w tym temacie dla ludu Nowego Przymierza - Jego uczniowie na pewno mocno wytężali swój słuch.

 

Wypowiedź Pana Jezusa była więcej niż celująca, a to, co powiedział przeszło moje wyobrażenia i dotychczasowe zrozumienie pewnych zagadnień. Zobaczyłem, na jakiej wyżynie Pan chce postawić przed swoim obliczem człowieka, na jakich wyżynach chce umieścić nasze życie. Do tej pory te wyżyny podświadomie uważałem za straty w życiu człowieka, ale teraz dzięki światłu Bożemu widzę to jako wielki przywilej, który może mieć tylko niewielu. Może zapytacie: Cóż takiego trudnego do odczytania powiedział Pan? Przecież tu wszystko jasno jest powiedziane. Nie zdziwiłaby mnie taka reakcja na moje słowa. Zauważmy, że także stanowcza odpowiedź uczniów w wersecie l0 świadczyła o tym, iż nie mieli cienia wątpliwości, co do znaczenia słów Pana. Także dzisiejszy Kościół, Oblubienica Baranka rozumie te słowa w sposób literalny i stanowczy. Wielu ma wątpliwości, ale przecież wyraźnie jest napisane - stwierdzają. Jednak tą pewność zrozumienia swoich słów przez uczniów sam Pan jakby poddaje w wątpliwość mówiąc: Nie wszyscy pojmują tę sprawą, tylko ci, którym jest dane. [...] Kto może pojąć, niech pojmuje! Dlatego myślę, że powinniśmy do rozważania tego słowa podejść z nieco większą pokorą i refleksją.

Nie wiem, czy coś takiego jak ja odczuwaliście lub odczuwacie przy czytaniu powyższego fragmentu Pisma. Moje serce mówiło mi coś innego, moje przekonanie było raczej jasne, ale literalnie tekst ten mówił zgoła coś przeciwnego niż moje serce. Powodowało to wewnętrzne frustracje i niepewność, które wracały na nowo przy rozmowach na ten temat. Nawet mój rozum przychodził w sukurs mojemu sercu, mówiąc, że ten tekst w literalnym zrozumieniu jest przysłowiową "puszką Pandory" w dzisiejszym Kościele i społeczeństwie. Ogłoszenie ludziom, wśród których wszeteczeństwo i cudzołóstwo jest powszechne, że jedyną podstawą do rozwodu i powtórnego małżeństwa jest wszeteczeństwo, prowadzi do rozmnożenia zła. Ktoś powie: Ile razy można się rozwieść z tego powodu? Miałem trzy kolejne żony wszetecznice, z którymi się rozwiodłem. Czy mogę się rozwieść z czwartą wszetecznicą? I problem się komplikuje. A przecież ci ludzie może kiedyś trafią do naszych Zborów. Jednak powyższy tekst jak niedostępna twierdza wydawał się bronić swoich twierdzeń. Jakże miłe jest sercu Boże Słowo, gdy Boży Duch oświeca je swoim światłem miłości. Ten fragment Nowego Testamentu jest wbrew pozorom zgodny z duchem całej Biblii. Chwała naszemu Panu, Jezusowi Chrystusowi.

             Pan Jezus powiedział do swoich ówczesnych słuchaczy wiele kontrowersyjnych, dziś można powiedzieć rewolucyjnych lub przewrotowych zdań, po których padały stwierdzenia typu: (Jan.6:60) Twarda to mowa, któż jej słuchać może? Np. Żydzi mówili, że trzeba święcić sabat, a Chrystus mówił, że to On jest Panem sabatu. Zakon zakazywał picia krwi, a Pan powiedział: (Jan.6:54) Kto spożywa ciało moje i pije krew moją, ten ma żywot wieczny, a Ja go wskrzeszę w dniu ostatecznym. Dzisiaj nie dziwią nas te słowa, mamy Nowy Testament i wiemy, że Chrystus przyniósł zakon miłości i łaski. Ale w tamtych czasach wielu słuchaczy po takich trudnych przemowach Mesjasza przestawało za nim chodzić. Osobiście uważam, że rozważany tekst jest jedną z takich przełomowych i trudnych do przyjęcia wypowiedzi naszego Mistrza i Nauczyciela. Jak już wspomniałem, musimy spojrzeć na nią z kilku perspektyw, a na pewno co najmniej z dwóch. Ta mowa jest jak złota moneta, która świeci swoim blaskiem w dwie strony; jej blask przemawia do ludu Starego Testamentu, do którego należeli wtedy także apostołowie, a jednocześnie do ludu Nowego Testamentu, który miał być zrodzony z wysokości. Przyjrzyjmy się zatem, jak mógłby być zrozumiany Pan Jezus przez swoich rodaków Izraelitów, którzy poruszyli powyższe zagadnienie.

 

            Pytanie faryzeuszy: Czy wolno odprawić żonę swoją dla każdej przyczyny? sprowadza się w istocie do pytania, jak Pan Jezus interpretuje przykazanie Mojżesza z 5Mojż.24,l-4 dotyczące listu rozwodowego, które brzmi następująco: 

5 Mojż.24:1-4 

1.  Jeżeli ktoś pojmie kobietę za żonę, a potem zdarzy się, że ona nie znajdzie upodobania w jegooczach, gdyż on odkrył w niej coś odrażającego, to wypisze jej list rozwodowy, wręczy jej go i odprawi ją ze swego domu.

2.   Jeżeli ona odejdzie z jego domu i wyjdzie za mąż za innego, 

3.   A także ten drugi mąż znienawidzi ją i również wypisze jej list rozwodowy, wręczy jej go i odprawi ją ze swego domu, albo też, jeżeli ten drugi mąż, który ją pojął za żonę, umrze, 

4.   To ten pierwszy jej mąż, który ją odprawił, nie będzie mógł ponownie pojąć jej za żonę, skoro została ona przezeń uznana za nieczystą, gdyż jest to obrzydliwością przed Panem. Nie sprowadzaj więc grzechu na ziemię, którą Pan, Bóg twój, daje ci w posiadanie.

  

          W źródłach pozabiblijnych możemy przeczytać, że dominowały dwie skrajnie przeciwne interpretacje tego prawa. Jedni przywódcy twierdzili, że tym odrażającym może być jedynie niewierność małżeńska, drudzy zaś twierdzili, że można odprawić swoją żonę nawet wtedy, gdy mężczyźnie bardziej się spodoba inna niewiasta. Ta druga interpretacja stanowczo dominowała wśród ludu. Na pierwszy rzut oka może wydawać się, że Pan Jezus podziela zdanie pierwszej wymienionej grupy ludzi, mówiąc o wyjątku wszeteczeństwa. Ale czy tak jest rzeczywiście? Nasz Pan mówi coś zgoła nieoczekiwanego przez wszystkich. Stwórca i Prawodawca w osobie Pana Jezusa całkowicie kwestionuje ten przepis i unieważnia, dając wyraźnie do zrozumienia, że nie należy on do Prawa Bożego, które Bóg zamierzał przekazać Izraelowi. To ogrom grzechu wśród Izraela spowodował, że Mojżesz nadał ten przepis, stawiając jakoby tamę, utrudniającą rozprzestrzenianie się tej duchowej zarazy. Można to zobrazować przykładem z pracy w szkole. W mojej pracowni wisi obecnie regulamin, jak należy się zachowywać, taki mały zakon. Większość klas potrafi się do niego dostosować, zachowując ciszę, porządek i bezpieczeństwo. Jednak kiedyś uczyłem taką klasę, dla której byłoby wręcz niemożliwym przestrzeganie takiego regulaminu (wtedy go jeszcze nie było na papierze); uczniowie ci byli bardzo źle wychowani lub zdemoralizowani. Aby zachować w miarę względny porządek na lekcjach, musiałem w jakiś sposób porozumieć się z tymi ludźmi, obniżając dla nich próg moich wymagań. Gdybym od nich próbował na siłę egzekwować przyjęte przeze mnie normy zachowania, to bym ich tylko rozwścieczył. Mieliśmy zatem ustalony, niepisany zakon, który oni zaakceptowali, a ja mogłem w miarę normalnie prowadzić lekcje, jednak w porównaniu z innymi klasami ich zachowanie było niewłaściwe. 

           Izrael jest typem takiej specjalnej klasy, dla której trzeba było złagodzić ostrość wymagań Zakonu. Drodzy bracia i siostry! Zwróćcie uwagę na miłość i cierpliwość naszego Pana do ludu Starego Przymierza! On umiłował swój lud bardziej niż swoje prawo i nie odrzucił Jakuba; Jahwe dokonał ustępstw, co do swoich wymagań, a Izrael w swojej rzekomej gorliwości chciał osiągnąć zbawienie z przestrzegania Zakonu. Jakaż niedorzeczność! Wszakże jak napisano: (Jak.2:10) Ktokolwiek bowiem zachowa cały zakon, a uchybi w jednym, stanie się winnym wszystkiego. Tymczasem samo Prawo nadane Żydom uchybiało w sprawach małżeńskich, nie dorównując zasadom moralnym Zakonu Bożego. Podsumowując to wszystko, Pan Jezus wyraźnie zdaje się mówić rewolucyjną myśl dla Żydów, że Zakon Boży w ogóle nie dopuszcza rozwodów za wyjątkiem powodu wszeteczeństwa. 

           Pan Jezus unieważniając przepis o listach rozwodowych w swojej argumentacji sięga bardzo odległych czasów. Jednak bez względu na stopień radykalności Jego nauki, czytając ostatnią księgę Starego Testamentu, już tutaj znajdujemy potwierdzenie słów naszego Pana.

 

A oto druga rzecz, którą czynicie: zraszacie łzami ołtarz Pana wśród płaczu i westchnień. Lecz On nie może już patrzeć na ofiarę, ani jej przyjąć łaskawie z waszych rąk. A wy mówicie: Dlaczego? Dlatego że Pan jest świadkiem między tobą i między żoną twojej młodości, której stałeś się niewierny, chociaż ona była twoją towarzyszką i żoną, związaną z tobą przymierzem. Czy nie Jeden (Bóg) uczynił ją istotą z ciała i ducha? A czego pragnie ten Jeden? Potomstwa Bożego. Pilnujcie się więc w waszym duchu i niech nikt nie będzie niewierny żonie swej młodości! Gdyż kto jej nienawidzi i oddala ją (porównaj: "odkrył w niej coś odrażającego, to wypisze jej list rozwodowy") - mówi Pan, Bóg Izraela - plami swoją szatę występkiem - mówi Pan Zastępów. Pilnujcie się więc w waszym duchu i nie bądźcie niewierni! (Mal.2:13-16) 

            Powyższy fragment Słowa mógłby być świadectwem dla Żydów, że nasz Pan przyszedł w imieniu Jahwe i głosił to, co jest w Jego sercu. My jednak wiemy, że to tylko część prawdy, gdyż Pan Jezus to we własnej osobie Święty Jahwe, na którego imię zegnie się wszelkie kolano. Wiemy, że wszeteczeństwo jest grzechem ciała, ale w tym miejscu nasz Pan naucza, że niewierność i rozwód to grzech ducha. Bóg przestrzega Izraelitów przed stosowaniem prawa rozwodowego. Dla ludu Nowego Przymierza jest tutaj ostrzeżenie, że rozwody w Zborach spowodują zamknięcie Bożych oczu i uszu na nasze modlitwy. Pragniemy Bożego przebudzenia, ale miłujemy bardziej rozkosze i nasze życie. Chcemy, by Bóg nas wysłuchał, ale nie chcemy Jemu być posłuszni. To się nie uda! Izraelowi się nie udało i nam także się nie uda. 

           Zabierając się za studiowanie omawianego tematu, chciałem zbadać, w jakich przypadkach Zakon pozwalał dać list rozwodowy swojej żonie lub mężowi, oprócz miejsca wymienionego w 5Mojż.24,l. Sugerując się wersetem 9 z rozważanego fragmentu spodziewałem się, że właśnie wszeteczeństwo będzie tym powodem, dla którego Żydzi mogli dać list rozwodowy. Ku mojemu zaskoczeniu odkryłem coś, co tak naprawdę już dawno wiedziałem. Jednak ta prawda pozwoliła mi w nowym świetle spojrzeć na wypowiedź naszego Pana.

 

           Wyjątek wszeteczeństwa. Co mogłoby oznaczać to stwierdzenie w ujęciu Zakonu Mojżeszowego w przypadku małżeństwa? W 3Mojż.20,10 czytamy, że mężczyzna, który cudzołoży z żoną swego bliźniego, poniesie śmierć, zarówno cudzołożnik jak i cudzołożnica. Natomiast w 5Mojż.22,13-24 jest nakaz kamienowania niewiernej narzeczonej. W wersecie 21 jest zapis: Wyplenisz to zło spośród siebie. Widzimy zatem, że zapis o karaniu śmiercią wszetecznych małżonków nie był daniem alternatywy w tej sprawie, ale wyrazem gorliwości religijnej wobec Boga. Nawet posądzenie o cudzołóstwo nie mogło przejść bez wyjaśnienia i osądzenia (4.Mojż.5,11-31). Widzimy zatem, że jawne wszeteczeństwo małżonka według litery Zakonu oznaczało jego śmierć. To z kolei prowadzi do wniosku, że przepis o liście rozwodowym z 5Mojż.24,l nie dotyczy przypadku wszeteczeństwa, gdyż w przeciwnym razie sam Zakon byłby w sobie rozbieżny co do postępowania w tej samej sprawie. A to oznaczałoby, że nasz Pan bardzo dobrze wiedział, co mówi.

 

          W świetle tego, co powiedziałem powyżej, wypowiedź naszego Pana z Mat.19,9 dla Izraelity oznaczała, że według Zakonu Bożego nie ma możliwości rozwodu, a małżonków może rozłączyć jedynie śmierć (!!!), gdyż wszeteczeństwo w tym wypadku oznaczało tylko i wyłącznie śmierć. Zapis ten wyraźnie mówi, że tylko w przypadku wszeteczeństwa np. żony, mąż może połączyć się z inną kobietą i nie będzie mu to poczytane za grzech, ale także w tym wypadku słuszne żądania Zakonu zostają spełnione, gdyż pierwsza wszeteczna żona poniesie śmierć. A ja myślałem, że Zakon dopuszcza rozwody!!! Pan Jezus wydaje się wyraźnie mówić, że to kłamstwo. Zobaczmy, jakie ostre wymagania stawia Zakon. Nie dziwi mnie zatem stanowcza odpowiedź uczniów, że nie warto się żenić. Potwierdzenie tej prawdy, że małżonków wg. Zakonu może rozłączyć jedynie śmierć znajdujemy w Rzym.7,l-3: Czyż nie wiecie, bracia - mówię przecież do tych, którzy zakon znają - że zakon panuje nad człowiekiem, dopóki on żyje? Albowiem zamężna kobieta za życia męża jest z nim związana prawem; ale gdy mąż umrze, wolna jest od związku prawnego z mężem. A zatem, jeśli za życia męża przystanie do innego mężczyzny, będzie nazwana cudzołożnicą, jeśliby jednak mąż zmarł, wolna jest od przepisów prawa i nie jest cudzołożnicą, gdy zostanie żoną drugiego męża. Byćmoże Paweł mówi tu dlatego o kobiecie, a nie o jej mężu, gdyż mężczyzna przez ludzi nie zostałby nazwany cudzołożnikiem (ze względu na prawo rozwodowe oraz na kulturę wschodu), ale my wiemy, że to prawo z listu do Rzymian dotyczy ducha, a zatem działa w obie strony. Dla Boga także mężczyzna byłby cudzołożnikiem. Myślę, że dzisiaj jednym z największych kłamstw, w które diabeł uwikłał Kościół, jest myśl, że Zakon dopuszczał rozwody. 

           Zanim przejdę do tego, co Mat.19,9 oznacza dla ludu Nowego Przymierza, chcę podzielić się tym, jak Pan zwrócił moją uwagę na to Słowo. 

          Dla Izraelitów wręczenie listu rozwodowego żonie oznaczało możliwość powtórnego związku jednej i drugiej strony, przy czym droga powrotu do poprzedniego związku dla obojga była już zamknięta. Sam Pan tego zabronił. Kobieta stawała się dla swojego pierwszego męża nieczysta i jakby martwa. Nie mogła już nigdy do niego wrócić 

         To wszystko, o czym piszę zrodziło się w moim sercu w bardzo osobliwy sposób. Otóż nie tak dawno, po kilku nieprzyjemnych wydarzeniach w moim życiu, poczułem głęboką odrazę do mojej starej grzesznej natury. Miałem uczucie, jakby ze mnie wydobywał się duchowy odór zgnilizny grzechu. Przeżycie to było tak intensywne i nieprzyjemne, że przez cały jeden dzień w ogóle nie modliłem się - nie mogłem w takim stanie stanąć przed Bożym Obliczem. Dopiero następnego dnia rano zdobyłem się na modlitwę. Wtedy właśnie przypomniało mi się Słowo z 5.Mojż.24,1, które jeszcze raz przytoczę:Jeżeli ktoś pojmie kobietę za żonę, a potem zdarzy się, że ona nie znajdzie upodobania w jego oczach, gdyż on odkrył w niej coś odrażającego,to wypisze jej list rozwodowy, wręczy jej go i odprawi ją ze swego domu.W moim umyśle rozbłysło słowo odrażający, było to adekwatne do moich nieprzyjemnych uczuć, a w sercu miałem przesłanie - wierzę, że od Pana. Postaram się w miarę jak najlepiej przelać je na papier:

 

"Ja nigdy nie dałem listu rozwodowego mojemu stworzeniu, pomimo odrazy, jaką czułem do jego zepsucia! Nigdy nie przestałem się nim interesować, ale mój deszcz pada na nie i moje słońce świeci na nie. 

Ja nigdy nie dałem listu rozwodowego mojemu ludowi Izraelowi, pomimo odrazy, jaką czułem do ich obrzydliwych czynów! 

Ja nigdy nie dałem listu rozwodowego mojej Oblubienicy-Kościołowi, pomimo odrazy, jaką mam do jej cielesności oraz niewierności. 

Ja nigdy nie dałem listu rozwodowego tobie, pomimo odrazy, jaką czuję do twojej grzesznej natury. 

Ja nigdy nie dałem wam listu rozwodowego, nie przestałem o was się troszczyć. Nawet, gdy wygoniłem was z Raju Bożego, obiecałem, że przygarnę was na nowo. Nawet, gdy wygnałem was do niewoli do Babilonu, to i stamtąd was sprowadziłem. Ja nie odrzuciłem was sprzed swojego oblicza i nie połączyłem się przymierzem z kimś innym, zamykając wam możliwość powrotu do mnie. Wręcz przeciwnie. Zawsze dążyłem, aby przyprowadzić was na nowo do siebie. Posyłałem proroków, ale odrzuciliście mnie. Wreszcie posłałem mego Syna umiłowanego, ale i Jego zabiliście. Pomimo to moja miłość was nadal ścigała, nie zrezygnowałem z was, dlatego dzisiaj możecie być nazwani moim imieniem ".

  

         Od tego czasu w moim sercu zaczęło rozwijać się słowo, którym się teraz z wami dzielę oraz kazanie, którym ostatnio usłużyłem w naszym Zborze. Pan wyraźnie ukazał mi, że nawet samo pojęcie rozwodu jest sprzeczne z Jego naturą i Jego Duchem, a także z Jego postępowaniem. Bóg pragnie, aby wszyscy byli zbawieni, a szatan chce, aby wszyscy byli potępieni wraz z nim. Szatan chce, aby Bóg dał list rozwodowy całemu stworzeniu, a nie tylko dla niego. Dlategoprzeciwnik naszych dusz dąży za wszelką cenę, aby w Zborach było jak najwięcej rozwodów. To jego pragnienie. To on nie liczy się z uczuciami ludzi, chce ich odrzucenia, rozpaczy i zatracenia. Diabeł chce w to swoje dzieło wciągnąć też dzieci Boże, wykorzystując do tego ich starą grzeszną naturę oraz umiłowanie tego świata. Zauważyłem jednak, że Bóg pomimo swojej cierpliwości i miłości, ostatecznie da list rozwodowy dla części swojego stworzenia, tj. dla tych, którzy go odrzucą. Oni sami odrzucą swoje zbawienie, bo poza Nim nie ma zbawienia. Będzie to sąd Boży zakończony jeziorem ognistym oraz wiecznym oddzieleniem od Bożej obecności. Czy dostrzegamy teraz, że idea rozwodu w takim pojęciu, jak widzi ją diabeł, świat i część ludu Bożego jest sprzeczna z sercem Boga? Zawsze i wszędzie dostrzegamy Jego miłość i cierpliwość. Jahwe okazywał je także swojemu ludowi, chociaż Izrael poprzez swój grzech wymusił na Mojżeszu wprowadzenie przepisu sprzecznego z sercem Bożym. Pan dopuścił do ustępstwa, by nie wytracić swojego ludu, nierządnicy, nie rzucił w nią kamieniem. Przeczytajmy, w jakim stanie duchowym był Izrael (Izaj.1:13-15.21-23): Nie składajcie już ofiary daremnej, kadzenie, nowie i sabaty mi obrzydły, zwoływanie uroczystych zebrań - nie mogę ścierpieć świąt i uroczystości. Waszych nowiów i świąt nienawidzi moja dusza, stały mi się ciężarem, zmęczyłem się znosząc je. A gdy wyciągacie swoje ręce, zakrywam moje oczy przed wami, choćbyście pomnożyli wasze modlitwy, nie wysłucham was, bo na waszych rękach pełno krwi. [...]Jakąż nierządnicą stało się to miasto wierne, niegdyś pełne praworządności, sprawiedliwość w nim mieszkała, a teraz mordercy! Twoje srebro obróciło się w żużel, twoje wino zmieszane z wodą. Twoi przewodnicy są buntownikami i wspólnikami złodziei, wszyscy lubią łapówki i gonią za darami, nie wymierzają sprawiedliwości sierocie, a sprawa wdów nie dochodzi przed nich. Jednak Pan obiecał odnowę ludu Bożego, oraz to, że o nim nie zapomni. Czytajmy (Izaj.44:21-28):Pomnij na to, Jakubie, i ty, Izraelu, gdyż ty jesteś moim sługą, stworzyłem cię, jesteś moim sługą, Izraelu, nie zapomnę o tobie. Starłem jak obłok twoje występki, a twoje grzechy jak mgłę: Nawróć się do mnie, bo cię odkupiłem. Wykrzykujcie niebiosa, bo Pan to uczynił, krzyczcie głośno, wy, głębiny ziemi, wy, góry, wybuchajcie okrzykiem radości, ty, lesie, ze wszystkimi swoimi drzewami, gdyż Pan odkupił Jakuba i wsławił się w Izraelu! Tak mówi Pan, twój Odkupiciel i twój Stwórca jeszcze w łonie matki: Ja jestem Pan, Stwórca wszystkiego, Ja sam rozciągnąłem niebiosa, sam ugruntowałem ziemię - kto był ze mną? Który unicestwiam znaki kuglarzy, a z wróżbitów czynię głupców, odprawiam mędrców z niczym, a ich mądrość zamieniam w głupstwo. Który potwierdzam słowo swojego sługi i spełniam radę swoich posłańców, który mówię o Jeruzalemie: Będziesz zamieszkane, a o namiotach judzkich: Będziecie odbudowane: Dźwignę je z gruzów. Który mówię do toni: Wyschnij, Ja wysuszę twoje strumienie. Który mówię o Cyrusie: On moim pasterzem, wykona całkowicie moją wolę, i który mówię o Jeruzalemie: Będziesz odbudowane - a o świątyni: Będziesz na nowo założona. 

        Także tego dnia na modlitwie z nową siłą rozbłysło słowo dotyczące rozwodów, które wcześniej rozważałem w swoim sercu. Otóż zawsze dziwiło mnie, że chrześcijanie rozmawiając o wyjątkach rozwodowych tak "sucho" ten temat traktują, nie łącząc go z podstawowymi prawdami Słowa Bożego. Dzieło Pana Jezusa jest przykładem, jak mężowie mają oddawać swoje życie za żony (Efez. 5:24-25). Czy tylko za dobre? Chrystus wykazał inicjatywę i poszedł szukać grzeszników, abyich wrócić do społeczności ze sobą, przebaczył i miłował ich, gdy byli jeszcze w grzechach. Tym, którzy Go nie przyjęli, nie zamknął drogi do upamiętania - nadal trwa czas łaski. A nawet, gdy popełniają grzech nieprzebaczalny przeciw Duchowi Świętemu, Bóg nadal troszczy się o nich dając im pokarm, odzienie, itp... Chrystus nakazał nam wstępować w swoje ślady. Czy żona/mąż nie jest twoim/moim bliźnim? Zatem będziesz miłował bliźniego swojego jak siebie samego! Czy miłość daje list rozwodowy i łączy się z kimś innym? Powiesz może: "Mój współmałżonek stał się moim wrogiem, bardzo dużo od niego cierpię. To jest bardzo ciężkie życie!". Rozumiem twój ból i cierpienie, jednak Chrystus mówi: "Miłujcie waszych nieprzyjaciół i błogosławcie ich, a nie przeklinajcie, szukajcie ich dobra. Nie czyńcie im tego, co dla was niemiłe. Zaprzyjcie się sami siebie i weźcie swój krzyż na siebie, gdy idziecie za mną - mówi Pan. Umiłujcie bardziej Mnie, niż swoje miłe i wygodne życie na ziemi, gdyż Panu Bogu służycie. On jest dobrotliwy dla dobrych i dla złych. Bądźcie Jego naśladowcami, jeśli mienicie się dziećmi Bożymi". Zauważmy, że Jahwe nie zapewnił nam miłego, bezproblemowego i łatwego życia. Ale gdy staramy się wyrzec wszystkiego ze względu na Niego samego, On obiecuje nam pomóc oprzeć się wszelkiej pokusie i grzechowi oraz daje siły do przetrwania w cierpieniu. Kto tych rzeczy nie doświadczył, to tak naprawdę nie zna, jakim jest nasz Pan i żyje najprawdopodobniej dla siebie samego. Jego życie jest jego panem, a nie Chrystus. 

             Jest to chyba właściwy moment, abyśmy przeszli do rozważania naszej drugiej strony złotej monety. Co mówi Pan do ludu, który miał wkrótce zrodzić się z wysokości?Ten kontrowersyjny werset dziewiąty z Mat.19 wydaje się mówić towarzyszom naszego Pana, że w Nowym Przymierzu możliwy będzie rozwód z powodu wszeteczeństwa, a wszetecznicy nie będzie się już kamienować. Zgodne to jest z misją Pana Jezusa, dlatego że On umarł także za wszeteczników. Czyżby zatem prawo Nowego Przymierza stawiało mniejsze wymagania moralne od Zakonu Mojżesza? Przecież Pan powiedział swoim uczniom, że jeśli sprawiedliwość ich nie będzie obfitsza niż sprawiedliwość uczonych w Piśmie i faryzeuszów, nie wejdą do Królestwa Niebios (Mat.5:20). W Ewangelii Jana 8,1-11 znajdujemy historię o cudzołożnicy. Widzimy tutaj w praktyce, czego bezlitośnie domagał się Zakon wobec wszeteczników, ich śmierci. Ale widzimy także, że Pan zmienia prawo i ułaskawia ich, gdyż także za nich miał wkrótce pójść na krzyż. Pomyślmy teraz w kontekście tej historii o małżeństwie, w którym został zdradzony np. mąż. Nasz Pan mówi do niego: Jeśli jesteś bez grzechu, pierwszy rzuć kamień. Jeśli nigdy nie cudzołożyłeś w swoich myślach i sercu, to rzucaj! Ale wiedz, że Ja przebaczyłem tej kobiecie i nie potępiam jej, gdyż takie przyszedłem szukać. Co powinien zrobić w takim przypadku wierzący mąż? Zauważmy, że danie listu rozwodowego będzie jednoznaczne z rzuceniem w tą kobietę kamieniem. Nie chcę tego wnikliwiej komentować, zostawiam tą myśl do rozważenia czytelnikowi. Przypomnę tylko, że rozwód w wydaniu Izraelitów czynił daną kobietę jakby martwą dla męża. Usunięta była z jego domu i spod jego opieki, a także z jego umysłu i serca. Jej miejsce zajmowała inna kobieta, co całkowicie uniemożliwiało powrót, czego zabronił także Bóg.Zatem co powinien uczynić wierzący naśladowca Chrystusa? Powinien oczywiście naśladując Pana przebaczać drugiej stronie i przyjmować ją na nowo. Mało tego, powinien jak już wcześniej sugerowałem podjąć szeroko pojętą inicjatywę, aby pozyskać żonę lub męża dla Pana i dla społeczności ze sobą. Zabiegi te nie powinny wynikać tylko z obowiązku, ale głównie z gorliwości wobec Pana i miłości wobec Niego i wobec błądzącego bliźniego. Spójrzmy, jaki paradoks! W Starym Przymierzu gorliwością dla Pana było kamienowanie wszeteczników, aby usunąć to zło spośród siebie, a w Nowym Przymierzu gorliwość dla Pana stanowi miłowanie cudzołożników, przebaczanie im i swoim świętym życiem pozyskiwanie ich dla Pana. Wiem, że to nie jest tak łatwe, jak pisanie rozprawy o tym. Ale Chrześcijanin to szlachetne imię, a ziemia bez soli do niczego się nie nadaje, tylko do wyrzucenia precz. 

         Chciałbym w tym miejscu poruszyć jeszcze jedną rzecz. Osobiście uważam, że duchowni, którzy udzielają rozwodów i powtórnych małżeństw, krzywdzą osoby zdradzone, jak też zdradzające. Uniemożliwiają zmianę serca u osób rzekomo pokrzywdzonych oraz uniemożliwiająpokutę osobom, które zdradziły, chociaż te ostatnie często są tak naprawdę ofiarami postępowania ich współmałżonków. Prawdą jest, że wina leży zawsze po obu stronach. Nigdy nie jest tak, że winna jest tylko np. kobieta. To zazwyczaj postawa męża sprawia, że kobieta dopuszcza się zdrady. Żony są z natury wrażliwsze i potrzebują miłości, akceptacji, rozmowy i bliskich intymnych kontaktów, ale nie tylko takich, o jakich najczęściej myślą mężczyźni. Gdy mężczyzna nie okazuje miłości swojej żonie, niech się nie dziwi jej postępkom. Jeśli przy tym oddamy nasze całe życie i czas zdobywaniu mamony, to niech nie dziwi nas upadek naszego małżeństwa i rozbicie rodziny. Kobiety nie są skłonne do zdrady mężów, którzy mają usposobienie Chrystusa. Mężczyzna, który domaga się rozwodu z żoną, tak naprawdę najczęściej nie chce zaprzeć się samego siebie. Jego stary Adam próbuje pozbyć się swojego wroga, aby uniknąć krzyża. Każdy, kto poddaje się tej upadłej naturze, będzie szukał powodu do rozstania się z drugą osobą, a wszeteczeństwo będzie idealną do tego wymówką, chociaż prawdziwa przyczyna problemów będzie tkwiła najczęściej właśnie w osobie rzekomo pokrzywdzonej. Zaprzeć się samego siebie i wziąć swój krzyż na siebie to bardzo boli, dlatego "lepiej" rozwieść się. Jeśli na wniosek męża udzielimy rozwodu z powodu np. wszeteczeństwa, to tak naprawdę całą winą za zło w małżeństwie obciążymy kobietę, a mężczyzna wyjdzie czysty oraz niewinny i bez problemu będzie mógł dogadzać swojemu cielesnemu usposobieniu w innym związku, chociaż ta jego niewinność jest kłamstwem. Powtórzy się w ten sposób jedna z wielu sytuacji Starego Prawa, chociaż bezkrwawo, gdy pokrzywdzony i niewinny mąż kamienuje swoją wszeteczną żonę, a sam wolny może realizować się w innym związku. Lecz Pan Jezus powiedział: Kto z was jest bez winy... Tamtych ludzi ruszyło sumienie i powoli odeszli porzucając kamienie. Nas dzisiaj sumienie nie rusza. Za wszeteczeństwo dajemy list rozwodowy, tzn. potępiamy drugą osobę, a sami czujemy się niewinni. Nasze postępowanie jest usprawiedliwione przez "miłosiernych" duchownych.

        Jednak jak wcześniej wspomniałem, przejawia się w wypowiedzi Pana Jezusa możliwość rozwodu z wszetecznikiem. Nawet Paweł w liście do Koryntian wspomina, że jeśli niewierzący małżonek nie chce żyć w związku z chrześcijaninem, to ten ostatni nie jest niewolniczo związany. Nie musi na siłę trzymać się tego związku. Jest wolny (I.Kor.7,15).Wyobraźmy sobie taką sytuację: pomimo desperackich zabiegów wierzącego męża, jego wszeteczna żona nie chce z nim żyć ani pojednać się. Chrystus przebaczył na krzyżu wszystkie grzechy ludziom, także tej wszetecznicy, dlatego nie spotka jej kara śmierci, której domaga się Zakon. Jednak to samo Prawo Boże twardo stoi na stanowisku, że tych dwoje może rozłączyć tylko śmierć! Chrystus daje do zrozumienia, że teraz tak już być nie musi. Dlaczego? Przeczytajmy jeszcze raz nieco szerzej cytowany już fragment listu do Rzymian. 

Rzym. 7:1-4 

                     1.Czyż nie wiecie, bracia - mówię przecież do tych, którzy zakon znają - że zakon            

                       panuje nad człowiekiem, dopóki on żyje? 

2. Albowiem zamężna kobieta za życia męża jest z nim związana prawem; ale gdy 

   mąż umrze, wolna jest od związku prawnego z mężem. 

3. A zatem, jeśli za życia męża przystanie do innego mężczyzny, będzie na 

   zwana cudzołożnicą, jeśli by jednak mąż zmarł, wolna jest od przepisów  

   prawa i nie jest cudzołożnicą, gdy zostanie żoną drugiego męża. 

4. Przeto, bracia moi, i wy umarliście dla zakonu przez ciało Chrystusowe, by 

     należeć do innego, do tego, który został wzbudzony z martwych, abyśmy owoc 

    wydawali dla Boga. 

         Dlatego, że według wersetu 4 w Chrystusie umarliśmy dla wymagań Zakonu, aby już żyć dla Boga. Uwolnieni jesteśmy od Zakonu, aby należeć już całkowicie do Pana. Nie przypadkowo jest to powiedziane w kontekście przepisu Zakonu dotyczącego małżeństwa. Pan w tym słowie mówi, że wierzący jest uwolniony także od związku z grzesznikiem do związku z Chrystusem Panem, swoim duchowym Oblubieńcem! Wierzący uwolniony jest od niewolniczego związku z upartym grzesznikiem, który bezlitośnie narzuca Zakon. Chrześcijanin jest już całkiem wolny dla Pana i Jemuoddany, a jednocześnie nie zamyka możliwości powrotu i upamiętania swojemu małżonkowi. Jest to zgodne z tym, co powiedział apostoł Paweł: (l.Kor.7:10-11) Tym zaś, którzy żyją w stanie małżeńskim, nakazuję nie ja, lecz Pan, ażeby żona męża nie opuszczała, a jeśliby opuściła, niech pozostanie niezamężna albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi. Czy dostrzegacie te wyżyny, na których chce postawić nas Pan? Zapewne być może powiecie: "Bracie, wstrzymaj się na chwilę z tymi wzniosłymi myślami. Czy przypadkiem w tym momencie nie przesadziłeś? Czy to nie są zbyt wygórowane wymagania? To, co napisałeś jest niemożliwe do zrealizowania. A tak na marginesie, przecież w Mat.19,1-12 Pan Jezus nic o tym nie mówi".Wnikliwy czytelnik z pewnością zauważy, że Pan Jezus nawiązał w tym słowie do tego, co napisałem. Przeczytajmy werset 12. 

Albowiem są trzebieńcy, którzy się takimi z żywota matki urodzili, są też trzebieńcy, którzy zostali wytrzebieni przez ludzi, są równiej trzebieńcy, którzy się wytrzebili sami dla Królestwa Niebios. Kto może pojąć, niech pojmuje! 

          Pomijając szczegóły techniczne tego, co jest napisane powyżej, Pan mówi, że to się dzieje lub będzie się działo. Dla ludzi to być może niemożliwe bez zabiegu chirurgicznego (czego też nie możemy wykluczyć), ale u Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Być może właśnie Paweł jest przykładem takiego człowieka, który sam się wytrzebił dla Królestwa Bożego. W każdym bądź razie Bóg obiecał dla swoich dzieci dać wyjście z pokuszenia. Zauważmy, że właśnie Paweł najwięcej pisał o wyższości stanu wolnego od małżeńskiego. To są właśnie te wyżyny duchowe. Dla ludzi życie w samotności, to życie stracone i bezowocne, to życie przegrane. Ale tak nie musi być. Pan patrzy inaczej na życie człowieka całkowicie poświęconego już Królestwu Bożemu. Według Pawła wszyscy powołani jesteśmy do życia, jakbyśmy nie żyli już na tej ziemi. Przeczytajmy l.Kor.7:27-34. Jesteś związany z żoną? Nie szukaj rozłączenia. Nie jesteś związany z żoną? Nie szukaj żony. A jeśli się ożeniłeś, nie zgrzeszyłeś, a jeśli panna wyszła za mąż, nie zgrzeszyła; wszakże tacy będą mieli doczesne kłopoty, ja zaś chciałbym wam tego oszczędzić. A to powiadam, bracia, czas, który pozostał, jest krótki; dopóki jednak trwa, winni również ci, którzy mają żony, żyć tak, jakby ich nie mieli; a ci, którzy płaczą, jakby nie płakali; a ci, którzy się weselą, jakby się nie weselili; a ci, którzy kupują, jakby nic nie posiadali; a ci, którzy używają tego świata, jakby go nie używali; przemija bowiem kształt tego świata. Chcę, abyście byli wolni od trosk; kto nie ma żony, troszczy się o sprawy Pańskie, o to, jak by się Panu podobać; a żonaty troszczy się o sprawy tego świata, o to, jak by się podobać żonie, i żyje w rozterce. Także kobieta niezamężna i panna troszczy się o sprawy Pańskie, aby być świętą i ciałem i duchem; mężatka zaś troszczy się o sprawy tego świata, jakby się podobać mężowi. Paweł mówi do małżonków, aby żyli ze sobą tak, jakby byli wolni. Ich serca powinno być już całkowicie w sprawach Bożych. Jednak niewielu ma możliwość bycia oddzielonym już całkiem dla Pana także ciałem. My ludzie przywiązani do spraw ziemskich rozpatrujemy te rzeczy w kategoriach strat, ale Pan i ludzie niebiańscy patrzą na to w kategoriach zysku, a nawet przywileju.

  

        Kończąc nasze rozważanie chcę byśmy zwrócili uwagę na fakt, że w Biblii nigdzie nie jest powiedziane wprost, że chrześcijanin może ponownie związać się z drugą osobą, gdy żyje jego pierwszy małżonek. Powiedziałbym dobitniej, że w ogóle Biblia o tym nie mówi. Są miejsca, gdzie Słowo Boże wyraźnie reguluje tę kwestię, np. Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza; [...] nakazuję nie ja, lecz Pan, ażeby żona męża nie opuszczała, a jeśliby opuściła, niech pozostanie niezamężna albo niech się z mężem pojedna; niech też mąż z żoną się nie rozwodzi. (Łuk.l6:18) Każdy kto opuszcza żonę swoją, a pojmuje inną, cudzołoży, a kto opuszczoną przez męża poślubia, cudzołoży. Jednak chrześcijanie, chcąc usprawiedliwić swoje postępowanie, doszukują się możliwości powtórnego związku jeszcze za życia swoich pierwszych małżonków, wykorzystując do tego te fragmenty, które wydają się utrzymywać tę kwestię otwartą lub takie, które wydają się mówić, że są wyjątki, np. omawiany wyjątek wszeteczeństwa z Mat.19,9.

 

         Zastanawiałem się, dlaczego Pan dopuścił, aby w Jego Słowie były (wydawałoby się) luki. W swoich rozważaniach zauważyłem, że lud Starego Przymierza w kwestii małżeństwa zawiódł całkowicie, także dzisiejszy lud Boży zapis z Mat.19,9 zinterpretował tak, jak pragnęło tego ciało. Bóg przegrał bitwę o nasze serca z naszą płciowością. Bożek seksu zajął miejsce w naszych sercach obok świętego Jahwe. Zakon zawsze powodował, że grzech się rozmnażał. To dzięki Zakonowi ujawniała się grzeszność serc ludzkich, dlatego wierzę, iż Pan postąpił jak "zalotny młodzieniec", który pragnie zdobyć serce ukochanej. Postępuje tak, aby w niej samej wzbudzić zainteresowanie swoje poprzez tajemniczość i skrycie, tak, aby ta kobieta sama zaczęła szukać i sama zapragnęła z Nim związku. On pragnie naszych serc w całości, pragnie abyśmy sami zapragnęli być mu wierni i oddani, nie na próżno Chrystus nazwany jest Oblubieńcem, a Kościół Oblubienicą Jego. Ponadto Pan obiecuje, że jeśli ktoś chce pełnić Jego wolę, ten pozna, czego oczekuje Boże Serce. Z drugiej strony Boże Słowo mówi, że gdzie serce twoje, tam skarb twój. Dlatego dedykacja tego rozważania jest nieprzypadkowa. Człowiek jest takim stworzeniem, że najczęściej poszukuje potwierdzenia dla swoich pragnień i wszystko dla nich nagina. Dlatego pismo to skierowane jest do wąskiego grona ludzi, aby ich utwierdzić w wędrówce tą wąską drogą. Pozostałych po prostu nie da się przekonać. Słowo mówi, że jeśli ktoś żyjącym nie wierzy, to także powstałym z martwych nie uwierzy odnośnie tej samej sprawy. Serca człowieka nie da się ujarzmić, ono zawsze tam płynie, dokąd kierują go jego pragnienia i pożądania, a Pan według swojej miłości pozwala, aby tak się działo. Chrystus nie zmusi nikogo przykazaniami do szczerego związku ze sobą, pełnego miłości i oddania. Błogosławiony człowiek, który zaparł się samego siebie, swoich pragnień i pożądliwości, a umiłował bardziej Syna Bożego, Pana Jezusa Chrystusa. A jednak Pan uregulował sprawę rozwodów nakazem, tylko że człowiek jest przewrotny i zawsze znajdzie jakąś wymówkę, aby postąpić według pożądliwości swojego serca. "Co tedy Bóg złączył, człowiek niechaj nie rozłącza". Amen, tzn. niech tak będzie zawsze w naszych Zborach.

 

Ustanowienia Boże: 

l.Bóg ustanowił wzorzec małżeństwa: jeden mężczyzna i jedna kobieta. 

2.Małżonków może rozłączyć tylko śmierć. 

3.Jeżeli kobieta lub mężczyzna nie chce lub nie może żyć ze swoim współmałżonkiem, to za jegożycia nie może połączyć się w związku małżeńskim z inną osobą. Wymienione na początku osobypowinny dążyć do pojednania ze swoim małżonkiem lub żyć już całkowicie oddzielone ciałem dlaPana. 

4.Kto łączy się z osobą opuszczoną, cudzołoży. 

5.Ustanowienia te dotyczą wszystkich ludzi, gdyż wszyscy zostaliśmy stworzeni dla Pana. 

 

Komentarz do Mat.19,9. Ktokolwiek by odprawił żonę swoją, z wyjątkiem przyczyny wszeteczeństwa, i poślubił inną, cudzołoży, a kto by odprawioną poślubił, cudzołoży. 

Niezmienne Prawo Boże mówi, że małżonków może rozłączyć jedynie śmierć, a cudzołóstwo i wszeteczeństwo małżonków karane jest ich śmiercią. Z punktu widzenia Żydów Pan Jezus w powyższej wypowiedzi podtrzymuje ostrość wymagań Zakonu, gdyż dla Izraelity wyjątek wszeteczeństwa oznaczał jednoznacznie śmierć współmałżonka. Z punktu widzenia Zakonu Łaski to niezmienne Prawo Boże nadal pozostaje aktualne, jednak ci, którzy są w Chrystusie, w Nim umarli dla Litery Prawa, aby żyć już dla swojego Oblubieńca, dla Jezusa Chrystusa. Dlatego wszeteczny małżonek nie musi już umierać, gdyż żyje w okresie łaski i ma czas na upamiętanie i na naprawienie swojego związku małżeńskiego, a także zdradzany lub opuszczony współmałżonek nie jest już niewolniczo związany z upartym grzesznikiem, ale jest całkowicie uwolniony do życia ze swoim duchowym Oblubieńcem, z Panem Jezusem Chrystusem, co jednocześnie umożliwia pokutę i powrót dla cudzołożnego lub niewierzącego współmałżonka według ciała. Prawem, które reguluje te zagadnienia w życiu Kościoła jest krzyż. Zgodne jest to z nauką apostolską w tym temacie. Takie jest Prawo Boże dla ludu Nowego Testamentu. Łaska i Pokój Boży z tymi, którzy zgodnie z tym postępują i nauczają. 

  

Konsekwencją wprowadzenia wyjątku wszeteczeństwa w taki sposób, jak uczyniliśmy to dzisiaj, jest to, że ślubowanie wierności małżeńskiej jest przymierzem miłości i wierności warunkowej, a nie bezwarunkowej i dozgonnej. To ślubowanie powinno mieć taką mniej więcej treść: "Ślubuję ci wierność i miłość małżeńską aż do śmierci pod warunkiem, że ty będziesz dla mnie także wierna/y i nie zdradzisz mnie aż do śmierci".

  

         Chciałbym obecnie pewne myśli w tym temacie jeszcze rozszerzyć. Szczególnie w obecnych czasach, gdy ludzie dążą za wszelką cenę do usprawiedliwienia swoich grzechów poprzez szukanie luki w Słowie Bożym i nauce Kościoła, dzisiejsi uczniowie Pana nie powinni sami interpretować słów swojego Mistrza zapisanych w Mat.19,9, ale powinni to robić w oparciu o wykładnię apostolską z Nowego Testamentu. Dziwnym wydaje się fakt, że pierwsi chrześcijanie nie wspominają o tym wyjątku, a opisane powyżej ustanowienia zgodne są z tym, czego nauczali w Piśmie uczniowie Chrystusa. Uważam, że powinniśmy pozostać przy ich nauce. Słuszność tego potwierdza fakt, że gdy tego nie zrobimy, grzech będzie miał pożywkę, aby dalej się rozprzestrzeniać. Po owocach możemy pewne rzeczy rozpoznać.  

         Inną sprawą jest pojęcie listu rozwodowego w Starym Testamencie. W niektórych miejscach napisane jest, że Pan dał list rozwodowy swojemu ludowi. Ktoś mógłby zarzucić, że to jest sprzeczne z treścią powyższej rozprawy, w której jest mowa, że Bóg "nigdy nie dał listu rozwodowego swojemu ludowi czy stworzeniu". Uprzedzając te fragmenty z Pisma chcę byśmy zwrócili uwagę, że Pan faktycznie nigdy nie dał listu rozwodowego w takim zrozumieniu, jak mówi o tym 5.Mojż.24,4, gdzie sam Bóg zabrania powrotu obojga małżonków do siebie. Rozwód w myśl tej zasady jest bezpowrotnym rozstaniem się dwojga ludzi i tak też jest on pojmowany przez tych, którzy do niego dążą. Jednak Pan nigdy tej zasady nie zastosował do swojego postępowania, mówiąc o liście rozwodowym. Wręcz przeciwnie. Przeczytajmy kilka fragmentów. 

W czasach króla Jozjasza rzekł Pan do mnie: Czy widziałeś, co uczyniła odstępna Żona, Izrael? Chodziła na każdą wysoką górę i pod każde zielone drzewo i tam oddawała się nierządowi. Nawet wtedy jeszcze myślałem, że gdy uczyniła to wszystko, powróci do mnie, lecz nie powróciła. I widziała to niewierna jej siostra - Juda. Widziała także, że Ja właśnie z powodu wszystkich cudzołóstw odrzuciłem odstępną żonę, Izraela, i dałem jej list rozwodowy. Jednak jej siostra, niewierna Juda, nie ulękła się, lecz poszła i także oddawała się nierządowi; przez bezwstydny swój nierząd zbezcześciła ziemię, cudzołożyła z kamieniem i drewnem. Mimo to wszystko niewierna jej siostra, Juda, nie powróciła do mnie ze szczerego serca, lecz obłudnie - mówi Pan. I rzekł Pan do mnie: Odstępna żona, Izrael, okazała się sprawiedliwsza niż niewierna żona, Juda. Idź i głoś te słowa ku północy, i mów: Nawróć się żono odstępna, Izraelu - mówi Pan - nie spojrzę na was surowo, gdyż Ja jestem dobrotliwy mówi Pan - a nie chowam gniewu na wieki! Tylko uznaj swoją winę, że od Pana, swojego Boga, odstąpiłaś i oddawałaś się obcym bogom pod każdym zielonym drzewem, a mojego głosu nie słuchaliście - mówi Pan. Nawróćcie się, odstępni synowie - mówi Pan - bo Ja jestem waszym Panem, a zabiorę was po jednym z każdego miasta i po dwóch z każdego rodu, i wprowadzę was na Syjon. (Jer. 3,6-14) 

        Zauważmy, że powód dania listu rozwodowego przez Pana swojemu ludowi był zgodny z prawem - chodziło o nierząd, jednak drugiej części prawa Bóg nigdy nie zastosował. Wręcz przeciwnie. Zawsze nawoływał swoją żonę Izrael do powrotu zapewniając ją, że jeśli będzie pokutować, to ją przyjmie. Wierzę, że synowie Królestwa Bożego - chrześcijanie, powinni naśladować swojego Pana i Nauczyciela, okazując także wielką miłości do swoich żon i mężów.Wielka miłość Boża jeszcze dobitniej ukazana jest w księdze Izajasza. 

Tak mówi Pan: Gdzie jest list rozwodowy waszej matki, na mocy którego ją odprawiłem, lub kto jest tym z moich wierzycieli, któremu was sprzedałem? Oto zpowodu waszych win zostaliście sprzedani i z powodu waszych występków została odprawiona wasza matka.(Izaj.50,1) Bo twoim małżonkiem jest twój Stwórca, jego imię Pan Zastępów, a twoim Odkupicielem Święty Izraelski, zwany Bogiem całej ziemi. Gdyż Pan uzna cię znów za małżonkę, niegdyś porzuconą i strapioną w duchu. Bo czy można wzgardzić małżonką poślubioną w młodości? - mówi twój Bóg. Na krótką chwilę porzuciłem cię, lecz znów cię zgromadzę w wielkiej miłości, w przystępie gniewu zakryłem swoją twarz na chwilę przed tobą, lecz w wiecznej miłości zlitowałem się nad tobą mówi Pan, twój Odkupiciel. Bo tak jest u mnie, jak w czasach Noego: Jak przysiągłem, że wody z czasów Noego nie zaleją ziemi, tak przysięgam, że już nie będę się gniewał na ciebie i nie będę ci robił zarzutów. A choćby się góry poruszyły i pagórki się zachwiały, jednak moja łaska nie opuści cię, a przymierze mojego pokoju się nie zachwieje, mówi Pan, który się nad tobą lituje.(Izaj.54,5-10) 

          W powyższym fragmencie w jeszcze większym stopniu zauważamy wielką, żarliwą i wieczną miłość Pana do swojego ludu. Zauważmy też, że list rozwodowy w znaczeniu tych tekstów jest obrazem środka dyscyplinującego niewierność Izraela, ale na pewno nie jest on wiecznym odrzuceniem ludzi bez możliwości powrotu. List rozwodowy jest tutaj ukazany jako środek doprowadzenia grzesznika do pokuty i upamiętania, czyli do powrotu do małżonka, którym jest w tym przypadku sam Bóg. Powinniśmy jako dzieci Boże naśladować naszego Ojca w miłości do naszych małżonków, nawet niewiernych i nigdy ich nie porzucać na wieki.

 

         Ostatnią sprawą, którą chcę poruszyć, jest obietnica jak mniemam dla osób, które postanowiły ze względu na wierność Panu, żyć do końca swoich dni w samotności i czystości. Chcę nawiązać jeszcze raz do słów Pana Jezusa: Albowiem […] są również trzebieńcy, którzy się wytrzebili sami dla Królestwa Niebios. Otóż w księdze proroka Izajasza znajduje się taki zapis: 

Niech więc nie mówi cudzoziemiec, który przystał do Pana: Pan na pewno wykluczy mnie ze swojego ludu, i niech nie mówi trzebieniec: Patrzcie, jestem tylko uschłym drzewem. Bo tak mówi Pan: Trzebieńcom, którzy przestrzegają sabatu i wybierają  to, w czym mam upodobanie, i trzymają się mojego przymierza, przyznam w moim domu i w obrębie moich murów miejsce i dam im imię lepsze niż mają synowie i córki, imię wieczne, które nie będzie starte.(Izaj.56,3-5). 

Gdy opuścimy wyrazy nie podkreślone, to ta obietnica będzie brzmieć następująco. Trzebieńcom, którzy wybierają to, w czym mam upodobanie, i trzymają się mojego przymierza, przyznam w moim domu imię lepsze niż mają synowie i córki. Według mnie jest to jasna i wyraźna obietnica Boża dla ludzi idących wąską ścieżką wierności Panu, dlatego jej interpretację pozostawiam tym, którzy są tym zainteresowani. Wierzę jednak, że Pan wysoce uhonoruje naszą wierność wobec przymierza z naszymi małżonkami, w które sam jest bezpośrednio zaangażowany, jak jest napisane: To On sam nas połączył.

  

<< spis rzeczy