<< spis rzeczy

 

VII. PANOWANIE CHRYSTUSA POPRZEZ KOŚCIÓŁ

  

1.Miasto na górze i światłość świata.

 

Wy jesteście światłością świata; nie może się ukryć miasto położone na górze. Nie zapalają też świecy i nie stawiają jej pod korcem, lecz na świeczniku, i świeci wszystkim, którzy są w domu (Mat.5:14-15).

  

        W taki oto sposób nasz Pan wyraził się o swojej Oblubienicy, o Kościele. Nowonarodzony Zbór Pański był rzeczywiście podobny do złotego miasta, położonego na górze. To złoto było duchowe. Ci Boży ludzie, chociaż mało wartościowi dla świata, byli zawsze widoczni. Oni mieszkali na Górze Pana. Tam nikt postronny nie ośmielał się podejść, gdyż ogień Bożej świętości palił się wielkim płomieniem, który był widoczny dla wszystkich ludzi i aniołów. Ten Zbór nie tylko nie reklamował się dla tego świata, ale często wręcz ukrywał się przed nim. A pomimo to był widoczny. Ten Boży Lud był jak płonąca jasno świeca postawiona na świeczniku. Jego przeznaczeniem było oświecać cały świat Bożą Chwałą. Każdy, kto patrzył w ten duchowy blask, mógł w jego centrum dostrzec nadpalony czarny knot. To jakby z niego biło we wszystkie strony światło. Kto chciał zbliżyć się do tej światłości, musiał ostatecznie spłonąć. Tak! W centrum tego złotego miasta stał stary szorstki krzyż, miejsce zagłady starej grzesznej natury człowieka. Miejsce to było postrachem dla starego Adama. On nie śmiał tam podejść. Jednak właśnie z tego nadpalonego i zniszczonego drewna biła nieziemska poświata i blask. Każdy, kto chciał zamieszkać w tym mieście, musiał spłonąć w tym ogniu, gdyż jego mieszkańcy tak żyli, jakby byli martwi. Oni byli ukrzyżowani dla świata, a świat dla nich. Oni już nie żyli, ale to Chrystus jako światłość świata w nich żył i poruszał się. To Jego czyny oraz charakter były w całej pełni widoczne w Kościele, dlatego Ojciec Niebiański był prawdziwie uwielbiony. Ludzie ci już nie żyli w oparciu o swoje cielesne tak zwane dobre uczynki oraz w oparciu o wynalazki Wielkiego Babilonu, ale to Chrystus w nich żył i poruszał się. Dlatego modlitwa była dla nich jak oddech. Ich jedynym napojem był Duch Święty, ich jedynym pokarmem był Chrystus Ukrzyżowany objawiony w żywym Słowie Bożym. Śmierć Chrystusa czynna w Kościele oraz post były ich jedynymi lekarstwami na śmiertelną chorobę, zwaną stara grzeszna natura. Dlatego to miasto było jak samowystarczalna enklawa życia i radości Pana. Dlatego życiem i słońcem tego ludu był jedynie Chrystus Zmartwychwstały. On był tam prawdziwie uwielbionym Panem. On był w nich jak i pośród nich. Ten Zbór był prawdziwym przedłużeniem swojego Pana, który zasiadał po prawicy Ojca w niebie, ten Kościół był żywym Ciałem Chrystusa, w którym Syn Boży poruszał się i niszczył królestwo szatana. To powodowało, że atmosfera tego miasta była przejrzysta i klarowna. Każdy, kto próbował niepostrzeżenie wnieść tam coś z upadłego Wielkiego Babilonu, był od razu zauważony i nie mógł się tam ostać. Każdy wiedział, kto jest chrześcijaninem, a kto jest wilkiem w owczej skórze. Lud Boży Zielonych Świąt nigdy nie działał w oparciu o cokolwiek z Wielkiego Babilonu, dlatego nasz Pan był w swoim Kościele uwielbiony. Tamten Zbór działał jedynie w oparciu o modlitwę, post, krzyż, łaskę i moc Bożą. Nic innego nie umiał, dlatego Chrystus był w nim uwielbiony i mógł On panować poprzez swoje Ciało nad wielką wszetecznicą.

 

        Każdy, kto czyta Nowy Testament, zauważy, że stan ówczesnego Kościoła wydaje się daleko odbiegać od powyższego opisu. Jednak warto zauważyć, że apostołowie Pańscy oraz chrześcijanie z ich kręgu dokładnie tak żyli. Pierwsi uczniowie Pańscy byli dla całego Zboru jak zakwas dla chleba, który przenika całe ciasto. Śmierć Chrystusa działająca w apostołach sprawiała, że na ich ciałach objawiało się życie Chrystusa Zmartwychwstałego. W taki sposób nasz Pan uzdrawiał i ożywiał ludzi chorych i umarłych duchowo oraz fizycznie. Wkrótce też w tych samych ludziach zaczynał działać także Chrystus Ukrzyżowany, uśmiercając ich grzeszną naturę. Apostołowie Baranka wyraźnie przepowiadali nowym uczniom Pańskim, że czeka ich droga krzyża. Że powinni radować się i cieszyć, gdy Bóg rozpocznie ich oczyszczać w Bożym ogniu prób i doświadczeń. W taki sposób Boży ogień zaczął rozprzestrzeniać się na cały świat, pochłaniając i niszcząc wpływy Wielkiego Babilonu. O tym będzie traktować to słowo.

 

         W całej tej rozprawie chcę także podkreślić jedną rzecz. Nasz Pan Jezus Chrystus nigdy się nie zmienia, On jest ten sam teraz i na wieki wieków. On pokonał Wielki Babilon i nic z niego nie wziął. On nie zasiadał z wszeteczną religijnością oraz z politykami i władzami świeckimi jako jeden z nich, On nie był wśród nich jako mediator i dyplomata, ale On sądził ich sumienie i cielesność. On stawiał przed oczy ludzi religijnych ich obłudę, fałsz, zatwardziałość i kłamstwo. On wyrzucił ze Świątyni kupczenie Wielkiego Babilonu. On ogłaszał im sąd Boży. W czasie, gdy babilońska religijność manipulowała władzą świecką, aby uśmiercić Sprawiedliwego, Chrystus przemówił do Piłata jako władca wszechświata, jako król, który jest ponad to wszystko, co się zwie władzą ziemską. Religia i władza skazywały Go na śmierć, ale tak naprawdę to On je sądził i nad nimi władał. Z Herodem nawet nie chciał rozmawiać, gdyż bardzo dobrze znał jego złe serce. W końcu diabeł poprzez swoje sługi, religijność i władzę Babilonu, siłą potężnej armii zbrojnej ukrzyżował Mesjasza. Diabeł i ludzie sycili się Jego męką i śmiercią, ale to wydaje się teraz wielce żałosne, gdyż tam na krzyżu to On ich sądził, ponieważ nie miał w swoim duchu niczego z nich. Oni w Chrystusa ciele potępili i ukrzyżowali jedynie ten pierwiastek i budulec, na którym i z którego zbudowany jest cały Wielki Babilon. Amen. To Bóg za pomocą szatana i ludzi rozpoczął zniszczenie tego wszetecznego miasta, poprzez uderzenie w wielki posąg cielesnej grzesznej natury, z którego zbudowane jest całe królestwo diabła. I aby to wywieść na światło dzienne Chrystus zmartwychwstał. I oto knowania przywódców religijnych Babilonu, polityków, władców oraz silnych żołnierzy okazały się bezowocne, gdyż władza Baranka nie jest z tego świata. On jest ponad tym wszystkim. On zaczął sąd nad mocami szatańskimi, które posługują się władcami religijnymi i politycznymi całego świata ludzi. Wielki Babilon rozsiadł się nad wszystkimi narodami ziemi i nasz Pan jako władca nie z tej ziemi nie miał i nie ma z nimi nic wspólnego. Umarł dla tego świata na krzyżu i zmartwychwstał, a obecnie rządzi niepodzielnie we wszystkich wymiarach całego Bożego stworzenia, ludzkiego i duchowego. On wyganiał z ludzi demony, leczył choroby, panował nad żywiołami świata, sądził i zbawiał serca wszystkich ludzi, małych i dużych. On panował nad sercami i zamysłami wszystkich grzeszników oraz demonów, a Jego święci aniołowie służyli Mu! I On się nie zmienił! On to samo czynił w swoim nowotestamentowym Ciele, gdy w nim swobodnie poruszał się, i On chce to samo czynić poprzez nas, poprzez współczesny Kościół. Ludu mój! Dlaczego zasiadłeś w gronie religijności i władzy Wielkiego Babilonu przy jednym stole? Co ma wspólnego Królestwo Światłości z królestwem ciemności? Jaki dział między tobą a światem? Dlaczego opuściłeś mnie? Zasiadasz w duchowym nierządzie w świątyni Baala, kłaniając się mu, i myślisz, że masz moją przychylność? Moja Oblubienica zdradza mnie i oczekuje na moją łaskę. Czyż to może nastąpić? Czy mogę ci błogosławić? Oczyść się ludu mój, zniszcz diabelskie ołtarze w Świątyni mojej, wyjdź z diabelskich świątyń i zaprzestań spożywać rzeczy poświęcone i uwielbiające szatana, a przyjmę cię. Oczyść się we krwi Baranka i przyjmij krzyż do swojego życia, a Ja zacznę się znowu w tobie poruszać tak, jak za dni twoich narodzin! Kto ma uszy niech słucha, co Duch mówi do Zborów.

  

2.Boże ognisko.

 

      Zauważyłem, że przebudzenie duchowe w Kościele Laodycei można porównać do rozpalania wielkiego ogniska z mokrego drewna. Na początku kładziemy w żar mokre kłody drewna, które nie chcą się palić, lecz tylko się tlą. Przez długi czas to drewno w ogóle nie pali się, tylko schnie. Wiejący w tym czasie wiatr, który wydawałoby się chce całkiem ugasić żar ognia, tak naprawdę przyśpiesza wysychanie wilgotnego opału. W pewnej chwili drwa stają się tak suche, że nagle bucha ogień i zaczyna płonąć wyraźnym płomieniem. Silny wiatr dmący w ognisko próbuje je jakby ugasić. Po takim silnym krótkim podmuchu na moment ogień przygasa, ale po chwili bucha z jeszcze większą siłą. Każdy, kto rozpalał ognisko wie, że silny wiatr w dużym stopniu przyśpiesza proces spalania.

 

       Kościół Laodycei jest podobny do takiego Bożego ogniska z wilgotnych i mokrych drew. Kościół ten jest przemoknięty wodami tego świata, dlatego Boży ogień nie może płonąć z całą swoją siłą. Ognisko ledwie się tli i widać jedynie słaby żar obecności Ducha Bożego. Wielki Babilon i jego wilgoć dominuje w takim Zborze. Jednak Pan pozwala, aby na poszczególne drwa tego ogniska wiał wiatr diabelskich ucisków. Poszczególni chrześcijanie są wtrącani w różnego rodzaju ucisk. Spadają na nich plagi, które są udziałem Babilończyków. Doświadczenia jobowe zaczynają dotykać Kościół, aby całkiem zniszczyć wiarę Ludu Bożego. Ale Pan obraca to w Boży ogień, w krzyż, który wysusza (umartwia) starą naturę Kościoła. Gdy Zbór pozwala, aby krzyż Chrystusowy odzyskał w nim swoją moc i wchodzi na drogę krzyża, wkrótce jego cielesność wysycha. Gdy Pan widzi, że Jego Ciało jest już uwolnione od więzów cielesności, wtedy On sam zaczyna poruszać się w swojej Oblubienicy. Wtedy do niedawna mokre kłody zaczynają palić się silnym płomieniem. Nagle bucha Boży ogień, który pali i niszczy wokoło ten Wielki Babilon, który rozsiadł się w sercach ludzi. Grzesznicy pokutują, opętani są wyzwalani, a chorzy uzdrawiani. Ludzie stają się świadomi swoich grzechów i wiedzą jasno, że muszą porzucić swoje bożki i brudy, do których przylgnęli. Więc wydawałoby się, że krzyż wykonał już swoją pracę doprowadzając Kościół do łaski i mocy zmartwychwstałego Chrystusa. Ale nasz Pan ma dalsze plany. On w tym Ciele chce nadal poruszać się i dalej dokonywać podboju Wielkiego Babilonu. Jednak nawet duchowo rozpalony Zbór ma swoją cielesność. Ona nadal istnieje, a też do ognia dokładane są nowe drwa ze swoją aktywną cielesnością. Dlatego dalsze poruszanie się Pana w swoim Ciele nadal jest możliwe jedynie pod osłoną krzyża, który dalej niweluje działanie cielesności Zboru Pańskiego. W tym celu Chrystus dopuszcza, że na to Boże Ognisko zaczyna buchać jeszcze potężniejszy wicher szatańskich prześladowań w celu zniszczenia Bożego dzieła. Są to tym razem typowe prześladowania za wiarę, których doświadczali prorocy i apostołowie, gdyż Boży Lud ogarnięty ogniem łaski Pana wolny jest już w większości od babilońskich plag. Bóg cudownie uzdrawia ludzi i porządkuje ich życie. Ale teraz z kolei zaczyna się jawnie manifestować złość diabła i jego sług. To całe zło Chrystus wykorzystuje obracając w krzyż, który dalej niszczy cielesność Kościoła. Zatem widzimy, że destrukcyjne i niszczycielskie działanie szatana ostatecznie jeszcze bardziej wzmaga działanie Pana. On zawsze działa w podobny sposób. Bóg może poruszać się w skażonym ciele człowieka jedynie pod osłoną ognia krzyża. Ten krzyż cały czas umartwia cielesność człowieka, co pozwala Panu na coraz większe poruszanie się w Jego Oblubienicy.

 

        Dokładnie tę zasadę widzimy w życiu i służbie uczniów Pańskich. Apostoł Paweł tak o sobie pisze: (2.Kor.12:7-10) Bym się więc z nadzwyczajności objawień zbytnio nie wynosił, wbity został cierń w ciało moje, jakby posłaniec szatana, by mnie policzkował, abym się zbytnio nie wynosił. W tej sprawie trzy razy prosiłem Pana, by on odstąpił ode mnie. Lecz powiedział do mnie: Dosyć masz, gdy masz łaskę moją, albowiem pełnia mej mocy okazuje się w słabości. Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie moc Chrystusowa. Dlatego mam upodobanie w słabościach, w zniewagach, w potrzebach, w prześladowaniach, w uciskach dla Chrystusa; albowiem kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny. Czytamy tutaj, że Pawła cielesna natura miała tendencje do wynoszenia się nad innych, czyli do pychy. Pan sprawił, że w ciało apostoła został wbity pewien cierń, który stale poskramiał jego cielesność. Cały ten tekst w domyśle wskazuje na oddziaływanie na ciało Pawła szatana. Ten diabelski ucisk nasz Pan obracał w krzyż, który umartwiał grzeszną naturę Jego sługi. Dlatego Bóg mógł w wielkiej mocy poruszać się w apostole narodów, niszcząc wielką wszetecznicę. Paweł był tego świadomy, dlatego miał upodobanie w krzyżu, który w nim skutecznie działał. On chlubił się słabościami, tym, co jest głupstwem dla ludzi cielesnych, aby zamieszkała w nim moc Chrystusowa.

 

         Chciałbym też podkreślić, że w Zborze Apostolskim krzyż działał w różnym stopniu. Tę różnorodność poziomu duchowego pierwotnego Kościoła widzimy wyraźnie w Koryncie. Było to bardzo ciekawe i liczne Zgromadzenie. Obdarowani oni byli wszystkimi darami łaski Bożej. Zbór ten był podzielony wewnętrznie. Niektórzy wierzący żyli w wielkich grzechach, a niektórzy w duchowym nierządzie z Wielkim Babilonem, zasiadając w pogańskich świątyniach. Niektórzy zabiegali o dar języków i nadużywali go, aby zdobyć większe poważanie. Paweł także wspomina, że wyróżniali się oni w wierze, w słowie, w poznaniu, we wszelkiej gorliwości oraz w miłości. Jednak w jednym z fragmentów swoich listów do tego Kościoła apostoł ujawnia jeszcze jedną rzecz, która przejawiała się w tej społeczności. Pisze on tak: (1.Kor.4:8-13.19-20) Już jesteście nasyceni; już wzbogaciliście się; bez nas staliście się królami. I obyście byli królami, abyśmy i my wespół z wami królowali. Bo wydaje mi się, że Bóg nas, apostołów oznaczył jako najpośledniejszych, jakby na śmierć skazanych, gdyż staliśmy się widowiskiem dla świata i aniołów, i ludzi. Myśmy głupi dla Chrystusa, a wyście rozumni w Chrystusie; myśmy słabi, a wyście mocni; wy jesteście szanowani, a my w pogardzie. Aż do tej chwili cierpimy głód i pragnienie, i jesteśmy nadzy, i policzkowani, i tułamy się. I trudzimy się pracą własnych rąk; spotwarzają nas, my błogosławimy; prześladują nas, my znosimy, złorzeczą nam, my się modlimy; staliśmy się jak śmiecie tego świata, jak omieciny u wszystkich aż dotąd […]. Ja jednak przyjdę do was wkrótce, jeśli Pan zechce, i zapoznam się nie ze słowem pysznych, lecz z ich mocą. Albowiem Królestwo Boże zasadza się nie na słowie, lecz na mocy. Na podstawie tego Słowa widzimy, że w Koryncie zaczęły przejawiać się cechy Zboru Laodycejskiego. Kościół ten był postrzegany jako mądry i silny, i za taki się też uważał. Wierzący ci byli szanowani przez mieszkańców Koryntu, może nawet przez władze. Zatem Kościół ten miał autorytet w oczach tego świata. Kaznodzieje tego Zboru wygłaszali bardzo mądre i najprawdopodobniej elokwentne kazania w przekonywujących słowach mądrości, które wprawiały w zachwyt słuchaczy. Pojawiły się tam trendy gonitwy za poważaniem i uznaniem. Cieleśni wierzący z Koryntu próbowali nawet dyskredytować autorytet Pawła i innych apostołów. Wielu z Koryntian popadło w pychę, w samozachwyt i samowystarczalność. Zaczęła królować ich cielesność, przez co jedni zaczęli zwalczać drugich. W taki sposób nastąpiły podziały w Kościele. Gdy to piszę ze zdumieniem zauważam, że opis powyższy bardzo dobrze oddaje sytuację naszego współczesnego Kościoła. Tak! Takimi właśnie dzisiaj najczęściej jesteśmy my, współczesny Zbór Pański. Idziemy bardzo wygodną i przyjemną dla ciała drogą, jak królowie tego świata, władcy Wielkiego Babilonu. Jednak Paweł w bardzo pokorny sposób ukazuje prawdziwe władanie i panowanie apostołów Baranka. Naprawdę krzyż Chrystusowy musiał mocno być wkorzeniony we wnętrzach pierwszych uczniów Pańskich. Ten cierń w ciele Pawła musiał go naprawdę mocno policzkować, skoro tak pisze o swoim udziale w panowaniu Chrystusa: Już jesteście nasyceni; już wzbogaciliście się; bez nas staliście się królami. I obyście byli królami, abyśmy i my wespół z wami królowali. Jakże pokornie apostoł mówi o swojej władzy i duchowym autorytecie. On tak naprawdę w taki sposób wytyka niektórym Koryntianom ich ubóstwo i nędzę duchową. Paweł mówi mniej więcej coś takiego: Staliście się samowystarczalni i pyszni. Odsunęliście od siebie proroków i ludzi działających w mocy Bożej, dlatego zaczęła w was królować cielesność, stara grzeszna natura. Życzymy wam, aby się to zmieniło i abyście mieli udział w prawdziwym panowaniu i królowaniu z Barankiem, które są naszym udziałem. Dalej apostoł ukazuje drogę prawdziwych władców świata, ludzi, którzy mają potężny udział we władaniu i panowaniu Baranka nad narodami, nad Kościołem i nad światem duchowym, przeciwstawiając ją tej drodze, którą zaczęli kroczyć wierzący z Koryntu. Paweł opisuje w bardzo wyrazisty sposób drogę krzyża, którą szli apostołowie. Łaska i moc objawione w tych ludziach były proporcjonalne do mocy krzyża, który w nich działał. Ta Boża moc i łaska zmartwychwstałego Chrystusa musiały być w nich naprawdę potężnie objawione, skoro podsumowując swoją wypowiedź, Paweł tak się wyraża: Staliśmy się jak śmiecie tego świata, jak omieciny u wszystkich aż dotąd. Ale my dzisiaj już często nawet nie myślimy o oglądaniu wspaniałych Bożych cudów i dzieł. Nie chcemy być śmieciami i omiecinami tego świata. My dzisiaj zasiadamy razem z politykami i przywódcami narodów, z władzami religijności Babilonu i zabiegamy o ich poważanie, o dobre imię w ich oczach. Jesteśmy dyplomatami dbającymi o formę i prezencję. W oparciu o mądrość Wielkiego Babilonu zwiastujemy Słowo Boże, stawiając się jednocześnie na równi z Pawłem oraz pozostałymi apostołami. Czyż nie jest to niedorzeczność? Mądrością i wymownością próbujemy zdobyć ludzi dla Chrystusa. Lecz apostoł Paweł stanowczo przywołuje nas do porządku określając nasz stan duchowy. Nasze zwiastowanie to słowa pysznych ludzi bez mocy Bożej. W taki sposób Królestwo Boże nie może być budowane, gdyż zasadza się Ono na mocy Bożej, a nie na słowie! Amen! Takie mądre kazania i piękna koronkowa teologia, która dzieli włos na dwoje i wplata w niego włosy wielkiej wszetecznicy, mogą jedynie dać dobre uczucia ludziom nadymając ich rozum. Ale nie łudźmy się! To nie dotknie sumień ludzkich, to nie wzbudzi w ludziach niepokoju i przekonania o grzechu. To nie wyrwie ludzkich serc z objęć Wielkiego Babilonu. Kościół Laodycei nie jest już pogromcą Wielkiego Babilonu, lecz jego mieszkańcem. Oby Bóg otworzył nasze zaślepione oczy. Amen.

  

3.Sądy Chrystusa i Jego panowanie poprzez Kościół.

 

        W Dz.13,4-13 czytamy, że Paweł ze swoimi towarzyszami podróży dotarł do Pafos. Tam przyprowadzono ich przed prokonsula Sergiusza, który chciał posłuchać Słowa Bożego. Jego serce musiało wyraźnie skłaniać się ku chrześcijaństwu, ponieważ szatan ostro wystąpił przeciw apostołom Pana, używając do tego swojego sługę, czarnoksiężnika Elymasa. I oto widzimy w praktyce, jak Wielki Babilon swoimi czarami zwodzi całą ludzkość. W tym miejscu zwróćmy uwagę na analogię całego tego wydarzenia z obrazem rozpalanego ogniska, o czym wspominałem wcześniej. Bóg zaczyna swoim ogniem mocno dotykać serca Sergiusza. Nagle jednak zrywa się gwałtowny podmuch diabelskich prześladowań w celu zgaszenia Bożej wiary i ognia. Ale oto wbrew wszystkiemu to prześladowanie Bóg obraca w krzyż, pod osłoną którego nasz Pan potężnie objawia się w ciele swojego sługi Pawła, który stanowczo ogłasza sąd Boży nad sługą szatana: O, pełny wszelkiego oszukaństwa i wszelkiej przewrotności, synu diabelski, nieprzyjacielu wszelkiej sprawiedliwości! Nie zaprzestaniesz ty wykrzywiać prostych dróg Pańskich? Oto teraz ręka Pańska na tobie, i będziesz ślepy, i do pewnego czasu nie ujrzysz słońca. I natychmiast ogarnęły go mrok i ciemność, a chodząc wokoło, szukał, kto by go prowadził za rękę. Ten drugi, o wiele potężniejszy podmuch Bożego ognia sprawił, że prokonsul, ujrzawszy, co się stało, uwierzył, będąc pod wrażeniem nauki Pańskiej. Czyż to nie jest znamienne? Zwróćmy uwagę, że Chrystus poruszający się w Kościele jest taki sam! On ostro i bezwzględnie występuje przeciwko kłamcom i oszustom, którzy są narzędziami szatana, bez względu na to, kim oni by nie byli. Czy wyobrażamy sobie, że przewodnicy Kościoła Laodycei mogliby tak stanowczo wystąpić przeciw jakiemuś wysokiemu urzędnikowi państwowemu, i to w obecności wyższych władz? To przecież nie wypada. Trzeba umieć zachować się przy dostojnikach państwowych, aby nie przynieść ujmy dla Kościoła. Jednak Chrystus nie ma względu na osobę. On w swoim Ciele, w Oblubienicy, tak samo sądzi i zbawia serca ludzkie i dzisiaj. Czyni On to tak stanowczo, że władcy ziemscy najczęściej mają tylko dwa wyjścia: albo nawrócić się, albo prześladować i zabijać sługi Chrystusa. W tym przypadku Sergiusz nawrócił się, gdy zobaczył naukę Pańską. Dlatego zachęcam teraz nas wszystkich do głębszej refleksji. Jeśli uważamy, że jesteśmy zwiastunami nauki Pańskiej, to zastanówmy się przez chwilę, czy jest to prawda. Ten fragment Pisma bez wątpliwości sugeruje, że nauka Pańska to nie tylko teologia i słowa, ale to słowa poparte czynami mocy Bożej. Często podobnie jak niektórzy Koryntianie przypisujemy sobie autorytet apostoła Pawła, nauczamy o jego życiu i teologii, jesteśmy jego poplecznikami, jednak w naszym życiu nie ma jego czynów. Często lubimy porównywać się w różnych aspektach naszego życia z apostołami Pana, ale czy mamy do tego prawo? Gdzie są ich dokonania w naszym usługiwaniu? Czy jest rozsądnym radowanie się w jednakowej mierze drzewem obficie owocującym oraz drzewem, które nie ma owoców, tylko liście? Na zewnątrz wyglądają tak samo, ale czy do końca? Panie, namaść nasze oczy, otwórz nasze uszy, okaż nam łaskę i zmiłowanie.

 

        Chciałbym jeszcze na chwilę wrócić do wydarzenia na dworze prokonsula Sergiusza. Uczniowie musieli na pewno w pewnym momencie całego tego zajścia poczuć wielkie zagrożenie dla swojego życia. Była to bardzo napięta sytuacja, co potwierdza ton wypowiedzi Pawła. Elymas był wpływowym dostojnikiem i stronnikiem Sergiusza. Był on też czarnoksiężnikiem i mógł mieć przez to wielki autorytet we władzach Pafos. Był on też Żydem, fałszywym prorokiem i najprawdopodobniej swoją diabelską moc ubierał w szaty pobożności występując jako przedstawiciel Najwyższego. Zatem szatan miał wielkie pole do działania. Moc szatańska musiała tam w duchowej rzeczywistości mocno się objawić. Można tylko sobie wyobrażać, jakie przekonywujące kłamstwa i oskarżenia płynęły z ust Elymasa. Jednak ten szatański ogień Bóg obrócił w krzyż dla cielesności apostołów i pod jego osłoną sam Pan w potężny sposób zamanifestował się w Pawle. Jego cielesność była ukrzyżowana i Bóg mógł to w nim uczynić. Ale zauważmy, że cielesność Jana, zwanego Markiem, nie wytrzymała próby. Wzięły w nim górę strach i lęk. To doświadczenie musiało być dla niego naprawdę ponad siły. Diabeł znalazł w cielesności Jana swój przyczółek tak, że człowiek ten odłączył się od apostołów i wrócił do Jerozolimy. Zatem widzimy, że krzyż Zboru Apostolskiego działał w różnym stopniu w poszczególnych wierzących. Jednak wybrana liczba uczniów Pańskich, szczególnie apostołowie, stanowiła jakby głownię ogniska Bożego pochłaniającą i trawiącą Wielki Babilon tak, jak ogień trawi chrust. Było to możliwe jedynie dzięki temu, że ich cielesność była cały czas ukrzyżowana; krzyż i śmierć Pańska nieustannie pracowały we wnętrzach apostołów Baranka.

 

         Innym przykładem, który bardzo dobrze to ilustruje, jest historia śmierci Szczepana, opisana w Dz.7,51-60. Był on jednym z siedmiu ustanowionych przez apostołów. Bóg w sposób potężny poruszał się w tym Bożym słudze, czyniąc cuda i znaki wielkie wśród ludu. Pewnego razu niektórzy Żydzi wystąpili przeciw niemu, lecz nie mogli sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. Wtedy fałszywie oskarżono go o bluźnierstwo przeciw Bogu i stawiono przed Radą Najwyższą. Ten mąż Boży stanął twarzą w twarz z bezwzględną religijnością Wielkiego Babilonu podobnie jak kiedyś jego Pan. Ale Jezus Chrystus jest ten sam na wieki wieków. On nigdy się nie zmienia. Ten ogień diabelskiego prześladowania sprawił, że w Szczepanie nasz Pan objawił się w sposób nadzwyczajny. Chrystus objawił się w przemówieniu swojego sługi jako bezwzględny sędzia obłudnej i fałszywej pobożności wielkiej wszetecznicy. Szczepan nie bronił się i nie szedł na ugodę z arcykapłanami i uczonymi w Piśmie, nie był dyplomatą, który broni dobrego imienia swojej denominacji oraz swojego życia. Jego słowa były jak miecz, który uderzył w fałszywą religijność starej grzesznej natury jego oskarżycieli. On uderzył w ten wielki posąg, któremu się kłania cały Babilon. Posłuchajmy zakończenia jego mowy, w którym bez wątpliwości żywo słyszymy ton samego Chrystusa: Ludzie twardego karku i opornych serc i uszu, wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu, jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali ojcowie wasi? Pozabijali też tych, którzy przepowiedzieli przyjście Sprawiedliwego, którego wy teraz staliście się zdrajcami i mordercami, wy, którzy otrzymaliście zakon, jak wam go dali aniołowie, a nie przestrzegaliście go. Czy Żydzi upamiętali się? Nie! Oni wpadli we wściekłość i zgrzytali na niego zębami. Wydaje się, że los Szczepana był już przesądzony. Jego prześladowcy najprawdopodobniej szukali najmniejszego pretekstu, aby go zgładzić. I oto sam Chrystus daje im ten pretekst. Kiedyś, gdy w swoim własnym ciele stał przed starszyzną Izraela, też to uczynił przyznając, że jest Synem Najwyższego. To spowodowało, że ze „spokojnym” sumieniem zrealizowano wcześniejszą decyzję i skazano Go na śmierć. Tym razem Historia znowu się powtarza. Bóg dał Szczepanowi wspaniałą wizję, której on nie mógł przemilczeć, co bezpośrednio spowodowało jego ukamienowanie. Oto, co się stało: A słuchając tego, wpadli we wściekłość i zgrzytali na niego zębami. On zaś, będąc pełen Ducha Świętego, utkwiwszy wzrok w niebo, ujrzał chwałę Bożą i Jezusa stojącego po Prawicy Bożej i rzekł: Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej. Oni zaś podnieśli wielki krzyk, zatkali uszy swoje i razem rzucili się na niego. W odpowiedzi na nawałnicę demonicznej wściekłości Chrystus znowu objawia się w jeszcze większym stopniu. Nasz Pan ukazuje swojemu słudze to miejsce, w którym za chwilę się znajdzie. Jest to miejsce opisane w Apokalipsie, o którym już wcześniej wspominałem (Obj.6,9-11;7,9-17). Tam przed tronem Boga i Baranka, poniżej ołtarza Niebiańskiej Świątyni, współsłudzy Szczepana, których zabito dla Słowa Bożego i dla świadectwa, które złożyli, wołają do Boga o pomstę za ich przelaną krew. Tam wierni Pana, którzy przychodzą z wielkiego ucisku i wyprali swoje szaty we krwi Baranka, chwalą nieustannie Boga za zbawienie Golgoty. Za chwilę także Szczepan miał do nich dołączyć. Jakże wspaniała śmierć. To przeżycie trudno nawet nazwać śmiercią. Nasz Pan ten diabelski ogień cierpień i prześladowań Szczepana obrócił w krzyż, który już całkowicie i ostatecznie rozprawił się z jego cielesną grzeszną naturą. Ten mąż Boży jako współuczestnik w zwycięstwie i panowaniu Chrystusa nad śmiercią i Wielkim Babilonem ostatecznie połączył się ze swoim umiłowanym Zbawcą i Oblubieńcem. Śmierć okazała się mu zyskiem, a Chrystus żywotem wiecznym przed majestatem Najwyższego. Oto historia Szczepana, prawdziwego sługi Bożego, który miał swój wielki udział w panowaniu Chrystusa nad narodami i nad królestwem szatana. Ten mąż Boży szedł drogą krzyża i ostatecznie przez krzyż, uwolniony już całkiem od swojego ciała i jego grzesznej natury, wszedł do wiekuistej chwały swojego Pana. Amen.

 

      Tuż przed swoją śmiercią kamienowany Szczepan wypowiedział słowa, w których znowu żywo słyszymy głos konającego Chrystusa: Panie, nie policz im grzechu tego (Ojcze, odpuść im, bo nie wiedzą, co czynią). Jednak Chrystus, gdy umierał na krzyżu, miał inną perspektywę. Szczepan widział niebo otwarte oraz Chrystusa po prawicy Bożej. A nasz Pan w przeciwieństwie do swojego sługi, konając wołał: Boże mój, czemuś mnie opuścił? Tak! Nasz Pan przecierał dla nas szlak do niebios bram. On w swoim ciele poniósł za nas karę i zniweczył jad żądła śmierci. Na Golgocie osądził i rozbroił szatana oraz jego królestwo, ten Wielki Babilon, i przez krzyż wszedł do nieba, wnosząc tam swoją drogocenną krew, która oczyszcza nas ze wszystkich grzechów. Dlatego Oblubienicy Baranka już nie może zaszkodzić żadne diabelskie działanie, ani śmierć, ani wody Wielkiego Babilonu. Wręcz przeciwnie. W tych prześladowaniach i cierpieniach widzimy coraz wyraźniej Chwałę Bożą i do niej się zbliżamy, a sprawia to zwycięstwo krzyża Golgoty. Kościół idzie tą samą drogą, co Chrystus, drogą krzyża. Ale dzięki zwycięstwu Baranka Jego Oblubienica w tym ogniu oczyszczenia spotyka swojego umiłowanego Oblubieńca. Amen! Powiedz im: Tak mówi Pan! Miłuję was. Umarłem za was na krzyżu Golgoty i chcę poruszać się w was jak za dni waszych narodzin, jak w Zborze Apostolskim. Amen. Przyjdź Panie Jezu i objaw swoją chwałę. Niech tak się stanie.

  

4.Laska żelazna.

  

      W Obj.19,15 czytamy takie oto słowa o Panu Jezusie: […] z ust jego wychodzi ostry miecz, którym miał pobić narody, i będzie nimi rządził laską żelazną. Jak byśmy nie interpretowali tego tekstu, warto zauważyć, że Kościół Apostolski był taką żelazną laską, którą Bóg rządził narodami. Gdy Chrystus przyszedł na świat i rozpoczął swoją ziemską służbę, zaczął wtedy między innymi sądzić ludzkie serca i zamysły. On przyszedł ustanowić swoje rządy nad demonami, ale przede wszystkim przyszedł władać nad ludzkimi duszami. Jego słowa były jak miecz, który uderzał w starą grzeszną naturę ludzi, w ich cielesność. W ten potężny posąg Wielkiego Babilonu. Ludzie byli zmuszeni do opowiedzenia się za Chrystusem lub przeciw Niemu. Nie było innej możliwości. Nasz Pan bezwzględnie chłostał bezbożność i obłudę starszych Izraela. Przełożeni Ludu Bożego żyli stale w polu rażenia Jego słów i świętości. Stary Adam w sercach ludzi czuł zapach czekającej go egzekucji. Wielki Babilon w ludzkich sumieniach był stale napiętnowany. Ludziom ciężko jest stale żyć pod presją oskarżeń sumienia. W taki sposób żyli Izraelici, gdy przyszedł do nich sam Pan, ich Bóg, Święty Jahwe. Dlatego chcieli się Go pozbyć. W dodatku nie poznali Go. Dlatego szukali różnych pretekstów, aby zdjąć z siebie tę ciężką dłoń, która ciążyła na nich, która stale kładła przed ich oczy całą obłudę i grzech Ludu Bożego, a szczególnie odstępstwo przywódców Zboru. Prorokował o tym Malachiasz pisząc: […] kto będzie mógł znieść dzień jego przyjścia i kto się ostoi, gdy się ukaże? Gdyż jest on jak ogień odlewacza, jak ług foluszników. Żydom w końcu udało się pozbyć ciężkiej dłoni Chrystusa, ale jedynie na krótki czas. On zmartwychwstał! Mało tego, po pewnym czasie nasz Pan, Święty Jahwe, zaczął poruszać się w swoim nowym Ciele, w Kościele. I znowu Syn Boży, tym razem ze wzmożoną siłą, zaczął sądzić sumienia ludzkie, chłoszcząc ich cielesność. Władze i religijność Wielkiego Babilonu mogły jedynie osądzić i zabić Chrystusa oraz Jego posłańców w ich ciałach, ale władza Mesjasz i Jego Zboru była inna, nie z tego świata. Była ona o wiele potężniejsza. Oni zawsze sądzili serca i sumienia wszystkich ludzi, małych i dużych, władców politycznych i religijnych. Często ogłaszali sąd Boży także nad bezbożnością Kościoła, co przejawiało się nawet w śmierci fizycznej ludzi. Oni niszczyli Wielki Babilon w sercach ludzi. Kto ugiął się pod tą żelazną laską, był zbawiony. Kto bardziej umiłował mamidła wielkiej wszetecznicy, ten był razem z nią osądzony i potępiony. Ludzie odczuwali to w swoich sercach. Ci święci słudzy Pana byli jak sąd, który stale wisiał w powietrzu nad cielesnością świata. Świętość Boga była obecna wszędzie, gdzie byli Jego ludzie. Dlatego niewierzący bali się przystępować do Zgromadzenia Świętych lub je prześladowali. Czytaliśmy wcześniej, w jak bezwzględny sposób Chrystus sądził serca i zamysły ludzi. Te przykłady bardzo dobrze obrazują wypowiedź Chrystusa z Ewangelii Marka 13,9.11: Ale wy sami miejcie się na baczności: Będą was wydawać sądom, a w synagogach będziecie bici; postawią was też przed namiestnikami i królami z mego powodu, abyście złożyli świadectwo przed nimi […]. A gdy was poprowadzą, żeby was wydać, nie troszczcie się naprzód o to, co macie mówić, ale mówcie to, co wam będzie dane w owej godzinie, albowiem nie wy jesteście tymi, którzy mówią, lecz Duch Święty. Tak! Ci obaj mężowie, Paweł i Szczepan, byli pełni Ducha Świętego, i to On przez nich wypowiadał się! Był to bezwzględny sąd nad bezbożną starą naturą ludzi. Tak naprawdę to przesłuchiwani sądzili swoich słuchaczy i prześladowców. Ta Boża laska była tak twarda i silna, jak twarde żelazo. Powiedziałbym, że nawet jeszcze twardsza i bardziej skuteczna. W księdze Daniela, czytając fragment o wielkim posągu, który przyśnił się Nebukadnesarowi, widzimy opis jednego z królestw, które było częścią składową wielkiego posągu. Było to czwarte królestwo, mocne jak żelazo, bo żelazo wszystko kruszy i łamie, i jak żelazo, które kruszy, tak i ono miało wszystko skruszyć i zdruzgotać. Za czasów tego królestwa na ziemi pojawił się Chrystus i jego Kościół, który był taką żelazną laską w ręku Boga. Ona bezwzględnie kruszyła i druzgotała cielesność Wielkiego Babilonu ludzkich serc, czyli uderzała w ten wielki posąg. Ona była tak bezwzględna i niezawodna, że była gotowa sama być unicestwioną, aby tylko wypełnić Boży zamysł osądzenia ludzkich serc, ich bezbożności i cielesności. Takim był Szczepan, Paweł i wielu innych, którzy poprzez złożenie świadectwa oddali swoje życie Panu jako miłą wonność. Tak mówi Pan! Gdzie jest dzisiaj moja żelazna laska? Co się z nią stało? Gdzie jest moje narzędzie bezwzględnego sądu nad narodami i nad Wielkim Babilonem? Ludu mój! Słuchaj głosu mego, gdy Duch Święty przemawia do waszych serc! Amen! 

    

VIII. PANOWANIE  BARANKA  NAD WSZECHŚWIATEM.

  

      Słowo to rozpoczniemy od przeczytania fragmentu Ewangelii Mateusza. I umieścili nad jego głową napis z podaniem jego winy: Ten jest Jezus, król żydowski. Wraz z nim ukrzyżowali wówczas dwóch złoczyńców, jednego po prawicy, a drugiego po lewicy. A ci, którzy przechodzili mimo, bluźnili mu, kiwali głowami swymi, i mówili: Ty, który rozwalasz świątynię i w trzy dni ją odbudowujesz, ratuj siebie samego, jeśli jesteś Synem Bożym, i zstąp z krzyża. Podobnie i arcykapłani wraz z uczonymi w Piśmie i starszymi wyśmiewali się z niego i mówili: Innych ratował, a siebie samego ratować nie może; jest królem izraelskim, niech teraz zstąpi z krzyża; a uwierzymy w niego. Zaufał Bogu; niech On teraz go wybawi, jeśli ma w nim upodobanie, wszak powiedział: Jestem Synem Bożym. Tak samo urągali mu złoczyńcy, którzy z nim razem byli ukrzyżowani (Mat.27,37-44).

  

       W Ewangelii Łukasza czytamy, że żołnierze rzymscy także naśmiewali się z Pana Jezusa. Mówili, że jeśli jest Synem Bożym, to niech zejdzie z krzyża. Widzimy zatem w tym tekście, że diabeł oraz ludzie szydzili ze słabości Chrystusa, z Jego klęski i niemocy. Ja jednak, gdy czytam powyższe słowa jestem zdumiony. Zastanówmy się chwilę. Gdy Chrystus cierpiał na krzyżu to wiedział, że na podstawie tej ofiary wkrótce przejmie On panowanie nad całym wszechświatem. Z perspektywy ludzkiej nasz Pan ponosił totalną klęskę, ale z perspektywy Bożej Pan Jezus Chrystus w taki sposób przejmował władzę nad całym stworzeniem. On wiedział, że śmierć krzyżowa będzie odbita w Jego istocie także w wieczności i to będzie nieodłącznie związane z Jego panowaniem we wszechświecie. Można śmiało powiedzieć, że gdyby świadkowie tego zdarzenia byli świadomi tego, co właśnie w tej chwili dokonuje się, na pewno nie szydziliby, ale w bojaźni oddawaliby naszemu Panu honory jako nowo koronowanemu władcy wszystkich narodów. Bóg jest wielki, a Jego ścieżki niezbadane. To, co dla człowieka jest głupstwem i hańbą, to właśnie Bóg obrócił w wieczną chwałę. Ludzie nie zdawali sobie sprawy, a też i dzisiaj nie wiedzą o tym, że właśnie krzyż Golgoty, ta porażka Chrystusa, mocno będzie stała w centrum Jego wiecznego władania wszechświatem jako nowego Bożego Człowieka, jako Baranka zabitego! Amen! Dlatego my zwiastujemy Chrystusa ukrzyżowanego, bo dla odkupionych mowa o krzyżu jest mądrością, która jest fundamentem i podwaliną duchowego życia. Amen!

 

      W jednym z listów apostoł Piotr pisze, że nastał już czas, aby rozpoczął się sąd od Domu Bożego. I tak jak już wcześniej mówiłem, Chrystus po swoim wniebowstąpieniu rozpoczął swoje panowanie nad wszechświatem. To władanie rozpoczęło się od Kościoła, o czym zwiastowałem poprzednio. Jednak wkrótce Baranka sądy zaczęły dotykać także ziemię, czyli królestwo szatana i jego poddanych, ludzi i demonów. I właśnie o tym chciałbym teraz mówić na podstawie dalszych pieczęci, które zrywał Baranek. Tak oto sądy naszego Pana rozpoczęły się około 2000 lat temu i trwają nadal. Wierzę, że to słowo pomoże nam zauważyć, że także i dzisiaj Chrystus jest aktywnie zaangażowany w dzieje ludzkości. On dzisiaj sądzi Wielki Babilon. Amen.

  

       Na początku chciałbym, abyśmy zauważyli, że cztery pierwsze pieczęcie mówią o czterech jeźdźcach jadących na koniach. Stary Testament objawia nam, że to oznacza pewne wydarzenia dotyczące globalnie całej ziemi. Te konie objeżdżają ziemię dookoła, a ich jeźdźcy miejscowo na naszej planecie dokonują swoich dzieł, do których udzielono im władzy. Zatem są to takie jakby migawki filmowe, które ukazują, co dzieje się miejscami na ziemi. Oto widzimy w pierwszej pieczęci naszego Pana, który jedzie wokoło ziemi i dokonuje w poszczególnych częściach globu swoich wielkich dzieł. Przyjrzyjmy się zatem, jak Baranek sądzi świat aniołów i ludzi.

 

       I wyszedł drugi koń, barwy ognistej, a temu, który siedział na nim, dano moc zakłócić pokój na ziemi, tak by mieszkańcy jej zabijali się nawzajem; i dano mu wielki miecz. W drugiej pieczęci widzimy, że jeźdźcowi na ognistym koniu dano wielki miecz. Dano mu! Jest tu ukazane, że nasz Pan zrywając pieczęć daje moc temu jeźdźcowi. W taki właśnie sposób Objawienie ukazuje władanie Baranka i Jego sądy. Później zobaczymy, dlaczego Bóg przez swojego Syna tak stanowczo sądzi narody. Tymczasem widzimy tutaj obraz wojen między narodami. Gdy spojrzymy wstecz na naszą historię, to widzimy wiele wojen, widzimy wielkie rzesze ludzi, którzy zginęli od miecza, którzy zginęli w wyniku konfliktów zbrojnych. One były na naszej planecie, są i nadal miejscami będą. Jednak ten koń barwy ognistej mówi mi także o tym, że Chrystus przyszedł rzucić ogień na ziemię. Ten ogień dotknie także lud Boży, on będzie szedł przez ten ogień wraz z całą ziemią, ale słudzy Boga Żywego nie spłoną. Ten destrukcyjny żar, ta potężna zagłada nie zniszczy Oblubienicy Baranka, ponieważ na Golgocie Chrystus odebrał jej moc, a teraz ta pożoga wojenna jest na usługach władcy wszechświata, Baranka Zabitego. On przyjął na siebie jej żądło, przez co zbawił swój lud. Amen.

  

       Dalej widzimy, jak Baranek zrywa trzecią pieczęć. Wyjeżdża jeździec z wagą w ręku i odzywa się do niego głos: Miarka pszenicy za denara i trzy miarki jęczmienia za denara; a oliwy i wina nie tykaj. Zatem widzimy, że Baranek dopuszcza miejscami na ziemi głód. W tym obrazie widzimy znaczne ograniczenia w dziennej porcji żywności, a szlachetne i wartościowe rzeczy jak oliwa i wino w ogóle stają się niedostępne przeciętnym ludziom. W dzisiejszych czasach często słyszymy o głodzie panującym miejscami na ziemi. On był, jest i będzie miejscami na naszej planecie nadal. W naszym kraju żyją jeszcze ludzie, którzy w swoim dzieciństwie sami doświadczyli klęski głodowej. Wielu ludzi w historii ziemi zginęło z głodu. I tak oto Baranek sądzi bezbożny świat, dając władzę mocom anielskim, aby miejscami dotykały ludzkość klęską głodu. Jednak w sercu moim rodzi się tutaj nieodparty obraz, który dotyczy szczególnie ludu Bożego. Oto ze zboża robi się chleb, który jest podstawowym pokarmem ludzi. Dla nas tym chlebem powszednim jest Chrystus Ukrzyżowany oraz Jego żywe Słowo. Oliwa jest symbolem Ducha Świętego, a wino jest ukazane w cudzie z Kany Galilejskiej jako symbol nowego, przemienionego życia. Historia pokazuje nam, że nasz Pan często zsyła głód na swój Kościół, duchowy głód słuchania Żywego Słowa Bożego. Oto widzimy, jak ludzie spragnieni Żywego Boga chodzą od Zboru do Zboru i nie mogą zaspokoić swojego głodu. Żywe Słowo Boże, które buduje naszą wiarę jest jakby ściśle limitowane. Chrystus sporadycznie objawia się ludzkim sercom. Działanie Ducha Świętego jest prawie zredukowane do zera, a ludzkie życie nie jest przemieniane na Boży obraz. Bardzo mało ludzi nawraca się, a u tych, którzy rzekomo nawrócili się, nie widać nowego przemienionego życia. W Kościele panuje susza i głód duchowy. Wielu prawdziwych wierzących jest głodnych i spragnionych Wody Życia. Dlatego zmusza to ich do jeszcze głębszego kopania swoich studni. Ci, którzy tego nie czynią, giną duchowo. Ci, którzy kopią, sukcesywnie umacniają się w Panu. Tak! Chrystus nawiedza ziemię głodem fizycznym, a także i duchowym. On oczyszcza swoje klepisko i gdzież jest taki wychowawca jak Chrystus? Któż Mu powie, co czynisz?

  

      Następnie Baranek zrywa czwartą pieczęć i widzimy, jak śmierć wyrusza na koniu, a za nią podąża piekło. Są to dwaj aniołowie zagłady, którym dane jest zniszczyć czwartą część ludzkości. Zatem ich działanie jest miejscowe. Obejmuje ono tylko niektóre rejony ziemi w danym czasie. Oto śmierć dotyka ludzi poprzez miecz, głód, mór, zarazę, chorobę, poprzez zwierzęta, kataklizmy ziemi oraz wypadki. Widzimy tutaj znowu obraz rzeczy, które dokonują się poprzez cały czas istnienia naszej planety, nad którą niepodzielnie panuje Baranek Zabity, Jezus Chrystus. On ma klucze śmierci i piekła, dlatego one nie mogą już zaszkodzić dla Kościoła, który na przestrzeni wieków często uwielbiał swojego Zbawiciela męczeńską śmiercią. Ci aniołowie zagłady jawią się tutaj raczej jako narzędzia w rękach Pana, a nie jako jego wrogowie. On jest ich niepodważalnym Panem i Władcą. Amen. 

      Piąta pieczęć, którą zrywa nasz Pan, ukazuje już nieco inny obraz. Cztery poprzednie pokazywały sądy Baranka na ziemi. Ale piąta odsłona ukazuje to, co dzieje się w tym czasie w niebie. Widzimy tutaj dusze ludzi zabitych dla Słowa Bożego i dla świadectwa, które złożyli. Chwała Bogu za to, że po śmierci nie rozpłyniemy się w nicości jak rosa poranna, jak nauczają tego niektórzy ludzie. Po śmierci wyjdziemy z ciał naszych i będziemy z naszym Panem czekając na odkupienie ciał naszych. Zatem widzimy dusze zabitych świętych. Oni znajdują się w pobliżu ołtarza Niebiańskiej Świątyni, który wskazuje na odkupieńczą mękę i śmierć Chrystusa na krzyżu. Ludzie ci podobnie jak Baranek zostali zabici za wiarę w Chrystusa i w niebie skupili się wokół świętego ołtarza. Zatem są oni ukazani jakby w tle śmierci Chrystusa, który także poniósł męczeńską śmierć. Amen! Lud Boży zawsze szedł drogą krzyża tak jak jego Mistrz, i ten Chrystusowy krzyż stoi w centrum wiecznego zbawienia i panowania Baranka. Dalej czytamy, że te dusze wołały donośnym głosem: Kiedyż, Panie święty i prawdziwy, rozpoczniesz sąd i pomścisz krew naszą na mieszkańcach ziemi? Zatem dusze te dopominają się sprawiedliwego Bożego sądu nad bezbożnym światem, nad Wielkim Babilonem, który przelewa krew świętych. Odpowiedź Boga jest godna zastanowienia. Wskazuje ona na to, że Pan przeznaczył niektórych ludzi, aby ponieśli śmierć za wiarę w Boga żywego i dla świadectwa, które złożyli. Zauważmy, że prawie wszyscy apostołowie według historycznych zapisek byli świadkami Chrystusa i ponieśli męczeńską śmierć za swojego Pana. To było dla nich przeznaczone jako przywilej. Zatem nauka sukcesu stoi w jawnej sprzeczności z tym, co jest tutaj powiedziane. Widzimy też, że dusze te ubrane były w białe szaty, a ich liczba stale powiększała się, aż do śmierci wszystkich do tego wybranych. Zatem widzimy w tej pieczęci to, co dzieje się w niebie w czasie wydarzeń opisanych w poprzednich czterech pieczęciach. Wydaje się też wielce prawdopodobnym, że ci męczennicy pochodzą ze wszystkich okresów historii ziemi, także ze Starego Testamentu, gdyż prorocy Pana Starego Przymierza także składali świadectwo Boże, głosili Boże Słowo i często przez to umierali. A przecież wszyscy oni prorokowali także o przyjściu Mesjasza – Pana Jezusa Chrystusa. Zatem nasz Pan zawsze miał swoich świadków na ziemi. Wielu z nich uwielbiło Go poprzez męczeńską śmierć. I znowu widzimy, że w centrum panowania Chrystusa nad wszechświatem stoi Jego ofiara na krzyżu. To z niego płynie sąd także na cały świat. Amen.

 

       W szóstej odsłonie, gdy Baranek zdjął kolejną pieczęć, widzimy wysłuchanie przez Boga próśb męczenników Jezusowych, o których mówi poprzednia pieczęć. Bóg nie jest nieczuły na wołanie swojego ludu szczególnie wtedy, gdy wierzący modlą się zgodnie z Bożą wolą. I oto widzimy, że nastaje przez całe wieki zapowiadany wielki dzień gniewu Baranka. Już Stary Testament zapowiadał nadejście Dnia Pańskiego – dnia potężnego sądu Bożego. Ten dzień jest czasem pomsty Boga nad mieszkańcami ziemi za niewinnie przelaną krew sług Boga Żywego w całej historii ludzkości, począwszy od Abla, poprzez proroka Zachariasza, aż do ostatniego męczennika czasów współczesnych. I oto widzimy, jak gwiazdy spadają, niebo znika, a wszystkie góry i wyspy zostają ruszone ze swoich miejsc. Wszyscy ludzie w panicznym strachu przed Bożym gniewem zaczęli chować się w jaskiniach i w skałach górskich. I zaczęli wołać do gór i do skał: Padnijcie na nas i zakryjcie nas przed obliczem Tego, który siedzi na tronie. Zastanówmy się przez chwilę, czy dzisiaj bez obaw możemy spojrzeć w oblicze Boga naszego i Baranka? I oto widzimy, że dzieje się coś, czego jeszcze nigdy nie było w historii ludzkości. Oto okazuje się, że królowie nie są bezpieczni w swoich warowniach, że wielka władza możnowładców nie może ich uratować, że potężne armie wodzów są bezradne i słabe jak pył na szalach wagi, i nie mogą ich uratować, że złoto i srebro bogaczy zaśniedziało i nie może wykupić ich potępionych dusz, że siła mięśni potężnych mocarzy, ich kunszt w sztukach walki, to ułuda. Ich potężne mięśnie zwiotczeją, a serca omdleją. Oto wszyscy niewolnicy i wolni, których serca przylgnęły do Wielkiego Babilonu, do jego nierządu, nagle ockną się i stwierdzą, że zostali oszukani. Oto potykać się będą jedni o drugich podczas ucieczki w bezpieczne miejsca, w góry. Miasta najprawdopodobniej wyludnią się, bo ziemia będzie poruszona i domy będą się zawalać. Ale nikt nie ukryje się przed gniewem Baranka. Oto rzeczy Wielkiego Babilonu, do których przylgnęły serca ludzi będą dla nich sidłem i zgubą. Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi do Zborów.

  

        Następnie widzimy, że zmienia się perspektywa w wizji Jana. Na początku szóstej pieczęci widział on bezpośrednio to, co dzieje się na ziemi. Natomiast teraz, na początku siódmego rozdziału, Jan opisuje to wszystko z perspektywy niebiańskiej. Apostoł widzi czterech aniołów stojących na czterech krańcach ziemi, powstrzymujących cztery wiatry ziemi, aby nie wiały one na ziemię, ani na morze, ani na żadne drzewo, zanim inny anioł mający pieczęć Boga Żywego nie opatrzy tą pieczęcią sług Boga na ich czołach. A liczba opieczętowanych wynosiła 144 tysiące. Zauważmy, że cztery pierwsze pieczęcie pokazywały wydarzenia sądu Baranka dokonujące się tylko miejscami na ziemi. Natomiast szósta pieczęć dotyczy Dnia Pańskiego, czyli sądu globalnego, dotyczącego całej ziemi. Dlatego łatwo możemy zauważyć, że wizja Jana cofa się w czasie. Bóg pokazuje Janowi, jak aniołowie powstrzymują potężną ogólnoświatową zawieruchę, aby cały lud Boży był naznaczony pieczęcią Ducha Świętego. Liczba cztery występująca tutaj kilkakrotnie wskazuje na to, że ta nawałnica dotyczyć będzie całej ziemi, a jest nią właśnie dzień gniewu Baranka. Zanim on nadejdzie, Pan najpierw naznaczy swój lud, aby aniołowie dokonujący potężnych sądów Bożych nad skażoną ziemią ominęli lud Boży. Zwróćmy uwagę na to, jak Baranek panuje we wszechświecie. On używa do tego potężnych mocy anielskich. My nie zdajemy sobie z tego sprawy, że za wszystkimi kataklizmami na niebie i na ziemi kryją się potężni aniołowie, którym jest dana moc z góry, aby mogli dokonywać sądów Bożych. Są to działający aniołowie Pana, ale też upadli słudzy szatana. Jednych i drugich Bóg używa dla swoich celów. My nie widzimy tych potężnych mocy anielskich, ale one cały czas działają i wykonują wyroki Boże. Diabeł jest rozbrojony i związany. On widzi, że jego wojsko działając w opozycji do Boga Żywego tak naprawdę wykonuje Jego dzieła i przyczynia się do uwielbienia Bożego imienia oraz do umocnienia ludu Bożego w wierze i w miłości do Pana. Bóg jest wzniosły i niepojęty w swoim działaniu.

 

        Zatem znowu widzimy 144 tysiące sług Boga Żywego, czyli cały lud Boży. Rzeczą znamienną jest, że ludzie ci nie byli zabierani z ziemi, ale naznaczani. Dla nas obraz ten maluje się jako krótkie wydarzenie, ale tak naprawdę trwa on przez cały czas istnienia ludzkości. Zauważmy, że jest ukazana tutaj cała Oblubienica Baranka, która przygotowuje się na chwalebne wesele. Już poprzednio mówiłem o tym opisie całego ludu Bożego. Tutaj ukazany jest on w czasie przejściowym. Część jest już przed Bożym ołtarzem, gdyż zostali zabici dla Słowa Bożego, które zwiastowali, część z nich zasnęła w Panu, a część jest na ziemi i pielgrzymuje w wierze, przechodząc poprzez sądy nad ziemią, które jednak nie mogą zaszkodzić wierzącym, ponieważ są szczególnym ludem poświęconym Bogu i naznaczonym pieczęcią Ducha Świętego. Janowi lud Boży zostaje tutaj ukazany jakby oczyma samego Boga. On widzi tutaj całą Oblubienicę w jednym miejscu, na ziemi, chociaż w rzeczywistości nigdy tak nie było. Tak właśnie widzi swoją Oblubienicę Baranek! On ją widzi w całości, chociaż jej poszczególne członki są w różnych miejscach wszechświata. Tę prawidłowość znowu dostrzegamy w kolejnych wersetach rozdziału siódmego. Oto Jan znowu widzi niezliczony tłum zbawionych stojących przed tronem Boga i przed Barankiem. Werset dziewiąty sugeruje, że jest to cały lud Boży, ale gdy dalej czytamy, to jest napisane, że oni przychodzą z wielkiego ucisku. Zatem ich liczba stale powiększa się. Czytamy dalej, że Bóg osłoni ich swoją obecnością. Nie będą już łaknąć ani pragnąć, i nie padnie na nich słońce ani żaden upał, ponieważ Baranek będzie ich pasł i prowadził do źródeł Wód Żywych, i otrze Bóg wszelką łzę z ich oczu. Zauważmy, że użyty jest tutaj czas przyszły, a przecież ci, co tutaj są ukazani, już stoją w niebie i nie cierpią ani nie płaczą. Cały ten tekst wydaje się z pozoru trochę niespójny. Ale tak nie jest. Ponieważ ci ludzie, to są ci, którzy stale przychodzą. Zatem ta wizja obejmuje jednocześnie tych, którzy już przyszli oraz tych, którzy jeszcze przyjdą w to miejsce. Dlatego wersety końcowe mówiące o Bożym pocieszeniu dotyczą stanu końcowego całej Oblubienicy Baranka. Zatem znowu widzimy Kościół oczekujący na niebiańskie wesele. Ten Kościół przychodzi z wielkiego ucisku. Apostoł Paweł powiada, że musimy przejść przez wiele ucisków, zanim wejdziemy do Królestwa Bożego. Lud Boży był zawsze w wielkim uciśnieniu i dzisiaj jest tak samo. Tylko Kościół, który żyje w kompromisie z Wielkim Babilonem, nie doświadcza ucisku. Na przełomie wieków Kościół wchodził do odpocznienia przychodząc z wielkiego ucisku. Wielu wchodziło poprzez męczeńską śmierć. Ci wierzący ukazani są właśnie w piątej pieczęci. Łatwo możemy zauważyć, że ci męczennicy oraz ten wielki tłum w niebie z siódmego rozdziału to tak naprawdę ci sami ludzie. Jedni i drudzy ubrani są w białe szaty, jedni i drudzy oczekują na dopełnienie ich liczby. Są w stanie oczekiwania na końcowe wydarzenia w historii ludzkości. Obie te grupy przychodzą z wielkiego ucisku. Ale w piątej pieczęci jest pokazane, że ci, którzy podobnie jak Baranek ponieśli męczeńską śmierć, skupili się poniżej ołtarza. Jest to bardzo wymowny fakt w kontekście początku szóstej pieczęci, gdzie ukazane jest rozpoczęcie się ostatecznych Bożych sądów. W centrum tych sądów stoi Golgota. Amen.

  

      Przyjrzyjmy się więc jeszcze raz temu tłumowi ze wszystkich plemion ziemi, zatem także z Izraela według ciała, tłumowi, który wyprał szaty swoje i wybielił je we krwi Baranka. widzimy, że ten prawdziwy, żywy Kościół szedł zawsze przez uciski i cierpienia. Dla nas wielki ucisk kojarzy się najczęściej z jedną rzeczą. Ale widzimy, że według Pisma Kościół szedł, idzie i zawsze będzie szedł drogą krzyża. I wierzę, że to także nazywa się wielkim uciskiem. Ci, którzy oczekują w niebie na swoje wesele z Barankiem, ubrani są w białe szaty, a w rękach trzymają palmy. Czy pamiętamy, kiedy w historii ludzkości zgromadziły się tłumy ludzi z palmami w rękach? Tak! To miało miejsce, gdy Chrystus wjeżdżał na oślęciu do Jerozolimy, aby zostać ukrzyżowanym. Zatem ludzie ci w niebie chwalą Baranka i Ojca za zbawienie, wspominając odkupieńczą śmierć swojego Pana na krzyżu Golgoty. Zatem znowu widzimy, że Chrystus wprowadził swój lud przed sam tron Boży, gdzie z rąk Ojca wziął księgę panowania wszechświatem, gdzie znajdują się aniołowie, starcy oraz cztery postacie, którzy padają na twarze i oddają pokłon Bogu. Amen.

 

       W rozdziale ósmym Baranek zdejmuje siódmą pieczęć i w niebie nastaje milczenie na około pół godziny. Wydaje się, że wszyscy są świadomi, iż teraz dokona się coś doniosłego. Wszyscy widzą, jak siedmiu aniołów stojących przed Bogiem bierze do swoich rąk trąby gniewu Bożego i sposobią się, aby zatrąbić, i wkrótce zaczynają dąć w trąby. Gdy tak jeden za drugim trąbią, na ziemię spadają potężne plagi i kataklizmy, jakich jeszcze do tej pory nie było. Środowisko naturalne ludzi zostaje zniszczone. Porządek ruchu planet i gwiazd zostaje zakłócony. I oto, gdy trąbi piąty anioł, zaczyna rozlegać się trzykrotne biada. Na ziemię wychodzą potężne i bardzo liczne moce demoniczne, którymi dowodzi anioł otchłani. Ta niszczycielska armia demonów ma rozkaz, aby zadawać cierpienie ludziom, którzy nie mają pieczęci Boga Żywego. Te Boże sądy są tak dotkliwe, że ludzie z utęsknieniem szukają śmierci, tak bardzo cierpią. Ale władza Baranka jest niesamowita. Oto śmierć będzie omijać ludzi, rzecz niebywała. Nasz Pan włada nad aniołami zagłady. Następnie trąbi szósty anioł i znowu następuje rzecz niesamowita. Na polecenie Boga szósty anioł uwalnia czterech innych aniołów, którzy przez swoją demoniczną armię na koniach zagłady, wytracają trzecią część ludzkości, posługując się plagami ognia, dymu i siarki. Ci czterej związani aniołowie byli przygotowani na godzinę i na dzień, i na miesiąc, i na rok, aby dokonać potężnego sądu Bożego. Czy widzimy, jak Baranek włada? Być może przez tysiące lat te potężne duchy były związane przez Pana, aby we właściwym, krótkim czasie, wypełnić Bożą wolę. Czy dostrzegamy, z jakim władcą i Panem mamy do czynienia? Czy zauważamy potęgę, moc, autorytet i panowanie Baranka? On je otrzymał za cenę męki i śmierci krzyżowej, gdy na wzgórzu Czaszki drwiono i szydzono z Niego, gdy w wielkich boleściach konał wywyższony między niebem a ziemią. Dla nas tak naprawdę nie jest tak bardzo istotny opis tych sądów zawarty w tym fragmencie. One są o tyle istotne, o ile uwypuklają potęgę władzy naszego Pana. One są tak straszne, ponieważ Boży sąd jest także straszny, ale w pełni sprawiedliwy. Dla nas, dla współczesnych ludzi, najistotniejsze są wersety, które teraz celowo pominąłem w swoim komentarzu, a do których powrócę poniżej.

  

     Oto, gdy siedmiu aniołów wzięło swoje trąby, przyszedł inny anioł, i stanął przy ołtarzu, mając złotą kadzielnicę; i dano mu wiele kadzidła, aby je ofiarował wraz z modlitwami wszystkich świętych na złotym ołtarzu przed tronem. I wzniósł się z ręki anioła dym z kadzideł z modlitwami świętych przed Boga. A anioł wziął kadzielnicę i napełnił ją ogniem z ołtarza, i rzucił ją na ziemię. I nastąpiły grzmoty donośne i błyskawice, i trzęsienie ziemi. Po czym zaraz rozległy się trąby Boże, sprowadzając na cały glob ziemski dotkliwe kataklizmy i sądy. Zwróćmy uwagę, że Pismo ukazuje, iż to właśnie ogień wzięty z Bożego ołtarza, wskazującego na wieczną ofiarę krzyżową Chrystusa, wraz z kadzidłem modlitw wszystkich świętych Baranka, sprowadziły te potężne sądy na cały świat. Ten ogień z ołtarza ofiarnego Baranka sam w sobie stanowi Boży sąd nad grzesznym światem. W tym właśnie wyraża się stwierdzenie, że w centrum panowania i władania Chrystusa wszechświatem stoi ofiara Golgoty. Z niej wszystko wynika. Tematem przewodnim księgi Objawienia jest właśnie panowanie Chrystusa w oparciu o cierpienie krzyża Golgoty. Władza i krzyż Baranka stanowią nierozerwalną jedność, ukazaną w Apokalipsie. Chwała naszemu Panu. Amen.

  

      W tym miejscu warto zauważyć, że wydarzenia opisane w rozdziale ósmym i dalej w sposób naturalny żywo nawiązują do opisu zawartego w szóstej pieczęci i są jakby jej rozszerzeniem i kontynuacją. W taki sposób Pismo dalej ukazuje czas wylewania się sądów Wielkiego Dnia Pańskiego, który szybko nadchodzi nad całą ziemię, o którym apostoł Piotr tak oto mówił: Ale teraźniejsze niebo i ziemia mocą tego samego Słowa zachowane są dla ognia i utrzymane na dzień sądu i zagłady bezbożnych ludzi […]. A dzień Pański nadejdzie jak złodziej; wtedy niebiosa z trzaskiem przeminą, a żywioły rozpalone stopnieją, ziemia i dzieła ludzkie na niej spłoną. Skoro to wszystko ma ulec zagładzie, jakimiż powinniście być wy w świętym postępowaniu i w pobożności, jeżeli oczekujecie i pragniecie gorąco nastania dnia Bożego, z powodu którego niebiosa w ogniu stopnieją i rozpalone żywioły rozpłyną się? Ale my oczekujemy, według obietnicy nowych niebios i nowej ziemi, w których mieszka sprawiedliwość. Na koniec rozdziału dziewiątego widzimy, dlaczego nasz Pan Bóg tak surowo i stanowczo sądzi świat. Po tych wszystkich straszliwych sądach czytamy takie oto słowa: Pozostali ludzie, którzy nie zginęli od tych plag, nie odwrócili się od uczynków rąk swoich, nie przestając oddawać czci demonom oraz bałwanom złotym i srebrnym, i spiżowym, i kamiennym, i drewnianym, które nie mogą ani widzieć, ani słyszeć, ani chodzić, i nie odwrócili się od zabójstw swoich ani od swoich czarów, ani od wszeteczeństwa swego, ani od kradzieży swoich. Grzech i złość ludzi okazują się nieposkromione i bez miary. Człowiek umiłował Wielki Babilon i jego ułudę. Umiłował królestwo szatana. Dlatego spotykają go te straszne i sprawiedliwe sądy Pana. Ludu mój, wyjdź z niego, aby nie spadły na ciebie plagi, które dotykają wielką wszetecznicę. Oto Ja chcę zacząć poruszać się w tobie tak jak w dniach twoich narodzin. Dlatego przyjmij ogień oczyszczenia, który wprowadzam w twoje życie, wejdź na drogę krzyża. Bądź gorliwy i upamiętaj się. Oto stoję u drzwi i kołaczę! Kto otworzy mi, wejdę i będę z nim wieczerzał. I poznasz mnie tak, jak nigdy do tej pory. Kto ma uszy, niech słucha, co Duch mówi do Zborów. Amen.

 

<< spis rzeczy